Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi czecho z miasta Bielsko-Biała. Przejechałem z bikestats.pl 16353.92 km w tym 1871.20 w terenie. Przed rejestracją na tym portalu przejechałem 15363 km (w latach 2003-2008). Jeżdżę z prędkością średnią 17.49 km/h.
o mnie
moi znajomi(21)
moje rowery:
Kelly's Magic (aktualny)
Kelly's Quartz (poprzedni)

Sezon 2014
baton rowerowy bikestats.pl Sezony 2009-2013
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

zaliczgmine.pl

button stats zaliczgmine.pl
free counters
Wpisy archiwalne w kategorii

2011

Dystans całkowity:4269.68 km (w terenie 475.70 km; 11.14%)
Czas w ruchu:247:07
Średnia prędkość:17.28 km/h
Maksymalna prędkość:65.11 km/h
Liczba aktywności:66
Średnio na aktywność:64.69 km i 3h 44m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
41.08 km 0.80 km teren
01:52 h 22.01 km/h:
Maks. pr.:42.57 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

J. Goczałkowickie

Sobota, 21 maja 2011 · dodano: 21.05.2011 | Komentarze 2

Na rower wybrałem się dopiero około 15-tej. Od południa się chmurzyło, więc wyruszyłem na północ, obserwując cały czas deszczowe chmury. Przez Czechowice-Dziedzice dotarłem na zaporę J. Goczałkowickiego. Na zaporze zrobiłem sobie postój, obserwując deszczowe chmury zarówno z lewej jak i z prawej strony. Do Bielska wracałem przez Ligote i Mazańcowice. Odwiedziłem jeszcze Wzgórze Trzy Lipki, ale zaczęło padać więc wróciłem do domu.
J. Goczałkowickie © czecho

Niebo nad J. Goczałkowickim © czecho
Kategoria 2011, wszystkie


Dane wyjazdu:
44.26 km 6.20 km teren
02:58 h 14.92 km/h:
Maks. pr.:43.31 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Deszczowa Jura

Niedziela, 15 maja 2011 · dodano: 15.05.2011 | Komentarze 7

Ranek okazał się pochmurny, ale na szczęście nie padało. Pojechaliśmy więc przez Tenczynek i Krzeszowice do Paczółtowic. Po drodze czasami tylko lekko kropiło. Następnie udaliśmy się żółtym szlakiem pieszym wzdłuż malowniczego potoku do drogi Dubie – Żary.

Dolina Eliaszówki. © czecho

Jurajska dolinka. © czecho

Tam jedziemy. © czecho

Gdzie ta droga? © czecho

Jurajski potoczek. © czecho

Przejechaliśmy przez Żary kierując się na Szklary. Tutaj w lesie spotkaliśmy ambulans i poszkodowanego rowerzystę biorącego udział w maratonie MTB. Gdy wjechaliśmy na polny podjazd zaczęło mocno padać i spotkaliśmy cały rozciągnięty peleton maratonu, jadący z naprzeciwka. Ponieważ nie chcieliśmy stwarzać zagrożenia zeszliśmy z drogi w trawe i nią dostaliśmy się do najbliższego rozgałęzienia dróg. Tutaj też dowiedzieliśmy się (od obsługi rajdu), że mijany ambulans był wzywany do złamania ręki.

Na trasie maratonu. © czecho

Biorący udział w maratonie MTB. © czecho

Chcieliśmy jechać w prawo na Dolinę Będkowską ale stamtąd nadjeżdżali właśnie uczestnicy maratonu i było ich sporo. Przemoczeni już całkowicie skręciliśmy w lewo i polami dojechaliśmy do Racławic. Nadal mocno padało i postanowiliśmy wracać do samochodu. Wracaliśmy przez Paczółtowice, Krzeszowice i Tenczynek. 20 km w deszczu. Przebraliśmy się i zapakowawszy rowery na bagażnik wróciliśmy przedwcześnie do Bielska, ale nie było sensu przy takiej pogodzie dalej jeździć.
Kategoria 2011, wszystkie, Jura


Dane wyjazdu:
19.24 km 4.70 km teren
01:18 h 14.80 km/h:
Maks. pr.:41.77 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Rudno

Sobota, 14 maja 2011 · dodano: 15.05.2011 | Komentarze 1

Mimo nieprzychylnych prognoz pogody na niedzielę, postanowiliśmy wyskoczyć na Jurę Krakowsko-Częstochowską i to już w sobotę. Do 14-tej, niestety praca :( więc w trzyosobowym składzie wyruszyliśmy samochodem dosyć późno. Na miejscu, w Rudnie, pod ruinami zamku byliśmy po 18-tej. Chcieliśmy coś jeszcze pojeździć, zdjęliśmy więc tylko rowery i ruszyliśmy na wzgórze zamkowe. W transporcie przestawił mi się jeden klocek w przednim hamulcu, ale nie było czasu, więc go rozpiąłem i korzystałem tylko z tylnego hamulca (naprawiłem to rano). Niestety było pochmurno i szaro, więc zdjęcia są mało ciekawe.

Zamek w Rudnie. © czecho

Ruiny zamku. © czecho

Następnie pojeździliśmy po okolicznych lasach odkrywając tajną bazę Obcych :) Po obfotografowaniu obiektu oddaliliśmy się do lasu. Nie mieliśmy czasu ani ochoty poddawać się eksperymentom przeprowadzanym przez kosmitów na porwanych ludziach :)

Kopuły RMF. © czecho

Kopuły RMF. © czecho

Kopuły RMF. © czecho

Puszcza Dulowska. © czecho

Na koniec podjechaliśmy do Tenczynka i wróciliśmy do Rudna inną, leśną drogą, do pozostawionego samochodu. Zapadał zmrok i do tego zaczęło padać, więc rozłożyłem namiot i do spania.
Kategoria 2011, wszystkie, Jura


Dane wyjazdu:
77.72 km 7.00 km teren
04:58 h 15.65 km/h:
Maks. pr.:55.17 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

XXX RRR + J. Żywieckie

Niedziela, 8 maja 2011 · dodano: 08.05.2011 | Komentarze 5

Postanowiłem wybrać się na 30 Rodzinny Rajd Rowerowy. Nie brałem udziału w tej imprezie już od 3 lat. Więcej o tych rajdach można przeczytać tutaj. Rajd odbywa się w tempie spacerowym, biorą w nim udział rowerzyści bez względu na wiek. Od kilkuletnich dzieci po starsze osoby, od pasjonatów rowerów po ludzi wyciągających rowery tylko na ten rajd. Trasa zabezpieczana jest przez policje, więc można wyjątkowo nie zwracać uwagi na znaki drogowe. Niestety jadąc w takim peletonie trzeba mieć oczy dookoła głowy i bardzo uważać na zajeżdżających drogę. Na zakończenie był posiłek, rozstrzygnięcie konkursów i loteria z licznymi nagrodami. Na loterii nie zostałem ponieważ zrobiła się fajna pogoda i szkoda mi było stracić resztę dnia.
Statystyki z rajdu. Dystans 25,38 km, czas 01:54, AV 13,41 km/h.

Przed startem. © czecho

Na trasie rajdu. © czecho

Na trasie rajdu. © czecho

Na mecie. © czecho

Popołudnie spędziłem już na samotnej jeździe. Pojechałem przez Wilkowice i Łodygowice nad J. Żywieckie. Po krótkim postoju ruszyłem dalej wzdłuż jeziora, przez zaporę w Tresnej do Międzybrodzia Bialskiego. Na drodze do domu została tylko Przełęcz Przegibek i po pokonaniu jej, dotarłem do Bielska.

Kościół w Łodygowicach. © czecho

Zabytkowa studnia. © czecho

J. Żywieckie. © czecho

Sezon żeglarski w pełni. © czecho

Widok na Żar. © czecho
Kategoria 2011, wszystkie


Dane wyjazdu:
158.82 km 11.00 km teren
09:19 h 17.05 km/h:
Maks. pr.:55.17 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Dolina Danielki

Poniedziałek, 2 maja 2011 · dodano: 04.05.2011 | Komentarze 9

Wpis dodany z opóźnieniem z powodu nie działającego photo.bikestats. Postanowiłem poczekać i nie korzystać z konkurencji, aby mieć wszystkie zdjęcia w jednym miejscu. Awaria tego portalu i deszczowy wtorek znacznie wpłyną na tą relację. Z nudów i nadmiaru czasu będzie znacznie obszerniejsza, za co serdecznie przepraszam :) Po deszczowej niedzieli i zapowiadanych na wtorek następnych opadach, jedynie poniedziałek zapowiadał się w miarę możliwie. Zły na taką pogodę w długi weekend postanowiłem spędzić cały ten dzień na rowerze, robiąc przy okazji pierwszą setkę w tym roku. Za cel wybrałem Dolinę Danielki o której przeczytałem na blogu Jeremiksa. Dzięki.
Wyjechałem jeszcze przed świtem i muszę to robić częściej. Na termometrze było 5 stopni ale nie odczuwałem tego. Szybko przejechałem przez puste o tej porze miasto i skierowałem się ścieżką rowerową wzdłuż ul. Partyzantów.

Ratusz o świcie. © czecho

Wyjątkowo, z powodu małego ruchu (szczególnie w kierunku na Szczyrk) skorzystałem z głównej drogi. Opuszczając ją tylko, zgodnie z przepisami, miedzy Bystrą i Meszną , korzystając z nowej ścieżki rowerowej biegnącej wzdłuż tej szosy. Od Buczkowic przyśpieszyłem tempo, zbliżał się świt i chciałem dojechać do jakiegoś punktu widokowego aby uwiecznić to na zdjęciach.

Kto rano wstaje... © czecho

Mgły o poranku. © czecho

Dalej już spokojniej jechałem przez Lipową, obok niedawno odwiedzanej Matyski (krzyż był ledwo widoczny z powodu mgły), przez Przybędze do Węgierskiej Górki. Tutaj odwiedziłem nadrzeczny deptak i ścieżkę rowerową.

Węgierska Górka - nadrzeczny deptak. © czecho

Z Węgierskiej Górki wyjechałem starą drogą, potocznie zwaną Cesarką, trzymając się czerwonego szlaku rowerowego i omijając centrum Milówki. Tym sposobem uniknąłem ruchu samochodowego, ale zostałem za to niespodziewanie obszczekany przez dosyć dużego psa. Wcześniej liczne przydrożne kundelki ignorowały mnie. Następnie skierowałem się przez Rajcze na Ujsoły. Zza chmur i mgieł wyjrzało słońce i tak przyjemnie się jechało, że zatrzymałem się i spojrzałem na mapę dopiero na rozwidleniu na Soblówkę. Musiałem wracać się 2 km. Widząc tabliczkę ul. Danielki domyśliłem się, że to tu trzeba skręcić :) Już po kilometrze zatrzymałem się zrobić pierwsze zdjęcia, ciesząc się, że zobaczyłem tą piękną dolinę. Niestety dolina nie ucieszyła się widząc mnie:( Gdy tylko ruszyłem poczułem, że z rowerem jest coś nie tak. Przebiłem przednie koło (wyciągnąłem z opony spory kolec pochodzenia roślinnego) i musiałem wymieniać dętkę. Nie zniechęciło mnie to i przystając tylko na fotografowanie dojechałem do końca doliny. Szkoda, że dotarli tu już drwale i w kilku miejscach są już widoczne spore zniszczenia związane z wycinką drzew.

Dolina Danielki © czecho

Mostek nad potokiem Danielka. © czecho

Dolina Danielki. © czecho

Droga w Dolinie Danielki. © czecho

Drwale tu już dotarli. © czecho

W dół zjechałem bez pośpiechu słuchając jeszcze śpiewu ptaków i wdychając świeże powietrze. Do samej Milówki miało był z górki i lekko, ale zaczęło wiać (jak zwykle od przodu, a może wcześnie nie odczułem tego wiatru gdy wiał mi w plecy) i trzeba było pedałować :) W Milówce postanowiłem nie wracać tą samą drogą i przejechałem przez centrum w kierunku drogi szybkiego ruchu 69. Jednak przez wjazdem na nią odbiłem na Kamesznice.

Wiadukt drogi szybkiego ruchu w Milówce. © czecho

Zaraz na początku zatrzymałem się na popas. Posmarowałem chleb pasztetem z kurczaka, wyciągnąłem do tego batona, zjadłem, popiłem i w drogę. Przez całą Kamesznice jechało mi się bardzo fajnie. Było tak do momentu końcowego podjazdu na Przełęcz Koniakowską (około 2 km). Masakra. Dobrze, że okoliczności przyrody były piękne i stawałem często robić zdjęcia, przyznam się też, że przy końcówce około 100 metrów podprowadziłem rower :(

Wiosna w Kamesznicy. © czecho

Podjazd na Przełęcz Koniakowską. © czecho

Na przełęczy nie zabawiłem długo, zrobiłem kilka zdjęć i rozpocząłem zjazd w dół.

Kamesznica widziana z Przełęczy Koniakowskiej. © czecho

Widok na Ochodzitą. © czecho

Przełęcz Koniakowska. © czecho

Trzymałem się zielonego szlaku, ale go zgubiłem i zacząłem jechać tak na oko. Nie wiem jak, ale odnalazłem zielony szlak i dojechałem tam gdzie chciałem czyli pod schronisko młodzieżowe skąd rozpocząłem podjazd na Stecówke. Podjazd był już łatwiejszy i poszedł mi bezproblemowo (chyba, że zaczął działać napój energetyczny wypity w Kamesznicy, jeśli tak to o jeden podjazd za późno :) )

W drodze na Stecówke. © czecho

Kościółek na Stecówce. © czecho

Na Stecówce nie zabawiłem długo, obejrzałem znajdujący się tam drewniany kościółek i zjechałem do doliny Czarnej Wisełki. Tutaj często zatrzymywałem się robiąc zdjęcia kaskad i wodospadzików. Za każdy razem musiałem zsiadać z roweru, ponieważ płynącą wodę robiłem na maksymalnie długich, dostępnych w tych warunkach oświetleniowych czasach, i używałem siodełka roweru jako statywu.

Dolina Czarnej Wisełki. © czecho

Czarna Wisełka. © czecho

Kaskady na Czarnej Wisełce. © czecho

Po drodze do Wisły zatrzymałem się tylko przy zaporze Jeziora Czerniańskiego.

Jezioro Czerniańskie. © czecho

Przez Wisłę do Ustronia przejechałem ścieżkami rowerowymi wzdłuż Wisły. W wolniejszym tempie w rejonach gdzie było dużo turystów, ale nie narzekam, akurat chodzili swoją stroną a nie po ścieżce rowerowej. W Ustroniu kolejny posiłek, w plackarni zjadłem (jak nazwa wskazuje) placki ziemniaczane ze śmietaną. Odpocząłem i ruszyłem w dalszą drogę.

Ustroń. © czecho

Dalej jechałem dobrze znaną trasą przez Górki Wielkie i Jaworze. W Bielsku odwiedziłem jeszcze Wapienice oraz lotnisko i zmęczony ale szczęśliwy wróciłem do domu.

Dane wyjazdu:
55.87 km 14.60 km teren
03:40 h 15.24 km/h:
Maks. pr.:32.08 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Szczyrk

Sobota, 30 kwietnia 2011 · dodano: 30.04.2011 | Komentarze 5

Wypad do Szczyrku, znaną już chyba na pamięć trasą, bocznymi i polnymi drogami, przez Wilkowice i Buczkowice. Na początek pokręciłem się trochę po Bielsku w oczekiwaniu na poprawę pogody. Postraszyło mnie deszczem i nawet zagrzmiało. W końcu jednak pogoda się poprawiła i nawet zwiększyła się liczba uczestników wycieczki, więc od Wilkowic już przy lepszej pogodzie przejechaliśmy resztę trasy. Wyjątkowo wpis bez zdjęć. Zrobiłem kilka, ale ileż razy można zamieszczać zdjęcie skoczni narciarskich z wizyty w Szczyrku :)
Kategoria 2011, wszystkie


Dane wyjazdu:
28.31 km 5.00 km teren
01:47 h 15.87 km/h:
Maks. pr.:35.82 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Kozia Góra

Sobota, 23 kwietnia 2011 · dodano: 23.04.2011 | Komentarze 4

Wyjechałem na rower dopiero po południu. Wiadomo przed świętami jest sporo roboty a i koszyczek z jajami musiałem iść poświęcić :) Postanowiłem pojechać na Kozią Górę. Jechałem wygodną „dojazdówką” od strony Błoni. Droga szeroka bez większych kamieni więc jakoś poszło. Pod schroniskiem zrobiłem krótką przerwę na zdjęcia i odpoczynek.

Droga na Kozią Górę. © czecho

Droga dojazdowa do schroniska. © czecho

Schronisko na Koziej Górze. © czecho

Wkrótce rozpocząłem powrót i tu skończyła się sielankowa wycieczka. Zaraz po wyjechaniu na trochę odkryty teren przystanąłem i zobaczyłem, że w Bielsku coś się pali i to tak konkretnie. Na dodatek było to gdzieś w rejonie mojego zamieszkania.

Pali się! © czecho

Zjechałem na Błonia i zacząłem wracać do domu ścieżką wzdłuż ul. Partyzantów. Kierując się w stronę domu cały czas kierowałem się w stronę czarnego gęstego dymu, a więc pożar trwał nadal. Okazało się, że płoną magazyny obok torów niedaleko stacji PKP Bielsko-Biała Główna. Pożar jeszcze trwał w części budynków a część była już dogaszana, zostały z nich tylko zgliszcza. Było mnóstwo jednostek straży pożarnej a strażacy robili co mogli by opanować do końca ogień. Jest to praca tylko dla odważnych, najgorzej mieli strażacy w koszach na drabinach, co widać na zdjęciach.

Pożar magazynów. © czecho

Strażacy w akcji. © czecho

Tylko dla odważnych. © czecho

Tylko dla odważnych. © czecho

Dogaszanie. © czecho

Słońce przesłonięte dymem pożaru. © czecho

Na koniec chciałem życzyć wszystkim odwiedzającym tego bloga zdrowych i radosnych Świąt Wielkanocnych, oby nabytych przy świątecznym stole kilogramów pozbyliśmy się na rowerach jak najszybciej. Dodatkowo wszystkim strażakom życzę spokojnych Świąt.
Kategoria 2011, wszystkie


Dane wyjazdu:
30.92 km 1.00 km teren
01:46 h 17.50 km/h:
Maks. pr.:57.32 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Przełęcz Przegibek

Piątek, 22 kwietnia 2011 · dodano: 22.04.2011 | Komentarze 4

Krótki wypad na Przełęcz Przegibek (663 m npm). W tym roku pierwszy raz i na pewno nie ostatni. Jest to fajne miejsce na krótki wypad gdy nie ma dużo czasu. Na przełęczy zrobiłem tylko kilka fotek i zaraz wracałem.

Przełęcz Przegibek. © czecho

Widok z Przełęczy Przegibek © czecho

Wiosna. © czecho
Kategoria 2011, wszystkie


Dane wyjazdu:
47.80 km 20.00 km teren
03:32 h 13.53 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Jurajskie zamki

Niedziela, 17 kwietnia 2011 · dodano: 18.04.2011 | Komentarze 6

Wpis z jednodniowym opóźnieniem, ponieważ wróciliśmy późno, ale od początku to było tak. Mieliśmy w 3-osobowym składzie pojeździć trochę w okolicach Bielska. Zbiórka miała być o 9-tej pod moim domem i o tej godzinie dostałem telefon, że pozostali uczestnicy już jadą do mnie z rowerami w aucie. Auto okazało się całkiem pakowne i zostało jeszcze trochę miejsca. Doszliśmy do wniosku, że mniej roboty będzie wsadzić jeszcze jeden rower niż wyciągać dwa :) Zabrałem ze sobą stertę map trochę dalszej okolicy i nastąpiła narada gdzie jedziemy. Padło na Jurę Krakowsko-Częstochowską. Ponieważ godzina była już trochę późna po drodze mieliśmy wybrać dokładniej cel. Skierowaliśmy się drogą szybkiego ruchu w kierunku na Katowice. Ruch był na niej rzeczywiście szybki, (4 punkty i 100 złotych :( ). Na trasie mijała nas cała masa motocyklistów jadących na zlot w Częstochowie. Ostatecznie wylądowaliśmy w Podlesicach. Na rowerach ruszyliśmy czerwonym szlakiem od razu pod górę po piachu. Za torami odbiliśmy na czarny szlak i koło hotelu „Orle Gniazdo” i przez Hucisko dotarliśmy do Bobolic. Zrobiliśmy tutaj postój pod rekonstruowanym zamkiem z drugiej połowy XIV w.

Zamek w Bobolicach. © czecho

Następny dłuższy postój zrobiliśmy w pobliskim Mirowie przy ruinach zamku. Szkoda, że był ogrodzony i nie można było wejść do środka. Jednak te ruiny bardziej przypadły mi do gustu niż wcześniejszy zrekonstruowany zamek. Były bardziej tajemnicze i można było poczuć ducha historii, a i okolica była mniej ucywilizowana. Pochodziliśmy trochę między pobliskimi skałkami i ruszyliśmy w dalszą drogę.

Mirów - ruiny zamku. © czecho

Ruiny zamku w Mirowie. © czecho

Jedna z licznych skałek. © czecho

Jurajski widoczek. © czecho

Mirów - skałki. © czecho

Jurajska flora. © czecho

Pojechaliśmy przez Łutowiec, Moczydło, Trzebniów i czerwonym szlakiem turystycznym w kierunku na Złoty Potok. Dotarliśmy do skał „Diabelskie Mosty” i z powodu upływającego nieubłaganie czasu postanowiliśmy wracać.

Na jurajskim szlaku. © czecho

Fajna ścieżka rowerowo-piesza. © czecho

Częsty widok na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. © czecho

Do Mirowa wracaliśmy tą samą trasą a dalej jechaliśmy przez Kotowice i wzdłuż torów do miejsca postoju samochodu. Podjechaliśmy jeszcze samochodem do pstrągarni przy drodze na Złoty Potok. Co przypłaciły życiem trzy dorodne pstrągi. Z frytkami i sałatkami smakowały wybornie. Ten niespodziewany, spontaniczny wyjazd bardzo się udał. Postanowiliśmy jednak następnym razem wcześniej zaplanować cel i trasę. Szkoda, że słońce nie chciało wyjść zza chmur i fotki są takie sobie.
Kategoria 2011, wszystkie, Jura


Dane wyjazdu:
38.20 km 4.50 km teren
02:14 h 17.10 km/h:
Maks. pr.:41.38 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Wapienica

Sobota, 16 kwietnia 2011 · dodano: 16.04.2011 | Komentarze 5

Wyjechałem dopiero po południu, więc nie oddalałem się zbytnio od domu. Za cel obrałem zaporę w Wapienicy. Pojechałem najpierw na Mazańcowice, wróciłem do Bielska skąd boczną drogą wzdłuż drogi na Cieszyn dojechałem w rejony „Auchan”. Tam przedostałem się na drugą stronę drogi i wzdłuż potoku Wapienica kierowałem się ku celowi. Na miejscu wybrałem stronę jeziora z drogą terenową, okrążyłem je (wzdłuż płotu) i wróciłem ul. Tartaczną do pętli autobusowej. Do domu wracałem przez lotnisko, gdzie spotkałem trochę egzotycznych zwierzaków. Na szczęście lama była w dobrym humorze i mnie nie opluła :)

Przejazd pod czteropasmówką. © czecho

Potok Wapienica. © czecho

W tle zapora w Wapienicy. © czecho

Zapora w Wapienicy. © czecho

Ścieżka wzdłuz jeziora. © czecho

Zapora z drugiej strony. © czecho

Taka duża owca :) © czecho

Bielskie camele :) © czecho
Kategoria wszystkie, 2011