Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi czecho z miasta Bielsko-Biała. Przejechałem z bikestats.pl 16353.92 km w tym 1871.20 w terenie. Przed rejestracją na tym portalu przejechałem 15363 km (w latach 2003-2008). Jeżdżę z prędkością średnią 17.49 km/h.
o mnie
moi znajomi(21)
moje rowery:
Kelly's Magic (aktualny)
Kelly's Quartz (poprzedni)

Sezon 2014
baton rowerowy bikestats.pl Sezony 2009-2013
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

zaliczgmine.pl

button stats zaliczgmine.pl
free counters
Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2012

Dystans całkowity:336.37 km (w terenie 26.60 km; 7.91%)
Czas w ruchu:18:44
Średnia prędkość:17.96 km/h
Maksymalna prędkość:65.76 km/h
Suma podjazdów:3580 m
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:56.06 km i 3h 07m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
43.67 km 5.00 km teren
02:19 h 18.85 km/h:
Maks. pr.:65.76 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:400 m
Kalorie: kcal

Bieszczady dzień 3 - Cisna + Chatka Puchatka

Poniedziałek, 30 kwietnia 2012 · dodano: 06.05.2012 | Komentarze 8

Dzisiejszy dzień można podzielić na dwa etapy, pieszy i rowerowy. Rano samochodem podjechaliśmy na Przełęcz Wyżne (872 m npm), skąd pieszo udaliśmy się do schroniska Chatka Puchatka na Połoninie Wetlińskiej (1228 m npm). Trasa krótka i łatwa, więc bez problemów dotarliśmy do celu. Pogoda dopisała, więc widoki były piękne, co starałem się przedstawić na poniższych fotografiach. Dobrze, że wybraliśmy się tam w miarę wcześnie. W drodze powrotnej mijaliśmy tabuny turystów zmierzających na Połoniny.

Pomnik na Przełęczy Wyżne. © czecho

Tam zmierzamy. © czecho

Droga na Połoninę Wetlińską. © czecho

Bieszczadzki szlak. © czecho

Pokręcone drzewa. © czecho

Bieszczadzki szlak. © czecho

Połonina Wetlińska. © czecho

Doszliśmy do celu. © czecho

Chatka Puchatka. © czecho

Wnętrze chatki. © czecho

Góralskie graffiti. © czecho

Połonina Caryńska w tle. © czecho

Połonina Wetlińska. © czecho

Widok z Połoniny Wetlińskiej. © czecho

Wracamy na Przełęcz Wyżne. © czecho

Po południu przyszedł czas na rower. Szybko przejechaliśmy przez Polanki, by odbić w leśną drogę do cerkwi w Łopiance. Po drodze kolejna atrakcja, wypalanie węgla drzewnego.

Dzwonnica w Terce. © czecho

Wjeżdżamy w dolinkę. © czecho

Załadowany piec. © czecho

Tutaj już się pali. © czecho

Pali się, oj będzie węgiel drzewny. © czecho

Zadymiona dolinka. © czecho

Cerkiew w Łopience. © czecho

Wnętrze cerkwi w Łopience. © czecho

Cerkiew w Łopience. © czecho

Następnie za cel została obrana Cisna i bar „Siekierezada”. Znaleźliśmy w centrum budynek o tej nazwie, ale była to galeria a nie kultowy bar, więc chyba to nie było to co szukaliśmy. Powrót tą samą drogą.

Galeria "Siekierezada" w Cisnej. © czecho

Droga powrotna. © czecho

Postój nad rzeczką. © czecho




Dane wyjazdu:
46.69 km 2.00 km teren
02:51 h 16.38 km/h:
Maks. pr.:59.83 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:780 m
Kalorie: kcal

Bieszczady dzień 2 - Solina

Niedziela, 29 kwietnia 2012 · dodano: 05.05.2012 | Komentarze 8

Dzisiaj postanowiliśmy odwiedzić stały punkt programu turystów w Bieszczadach, zaporę w Solinie. Przez Wołkowyje i Polańczyk, pokonując liczne podjazdy, dotarliśmy do Soliny. Po drodze podziwiając przyrodę.

Ładne to takie. © czecho

Skręciliśmy w dróżkę, w kierunku zapory i szok. Tłumy większe niż na Krupówkach. Prowadząc rowery przeszliśmy na drugi koniec zapory. Największym problemem było zrobienie zdjęcia bez przypadkowych osób, długo trzeba było czekać na taki moment.

Jezioro Solińskie. © czecho

Tłumy na zaporze. © czecho

Śmigłowce pod zaporą. © czecho

Widok z zapory w Solinie. © czecho

Zapora w Solinie. © czecho

Zapora w Solinie. © czecho

Jezioro Solińskie. © czecho

Takie tłumy to nie dla nas, więc nie zabawiliśmy tam długo i robiąc małe kółko, zahaczając o Bóbrkę, wróciliśmy do Soliny. Na początku wracaliśmy tą samą drogą, robiąc postój na parkingu leśnym, by w Myczkowie odbić na Berezkę.

Wiosenny las. © czecho

Las nad jeziorem. © czecho

Przez Wolę Matiasową i Bereźnice Wyżną, w ciszy i spokoju przy znikomym ruchu samochodowym, wyjechaliśmy na Przełęcz Pod Markowską. Po drodze zagapiwszy się na piękne okoliczności przyrody o mało nie przejechałem sporego węża, przepełzającego w poprzek drogi. Na szczęście udało się go ominąć.

Bieszczadzki widoczek. © czecho

Następnie leśną drogą zjechaliśmy do Gorzanki, skąd już przez Wołkowyje mieliśmy blisko na noclegi.

Zjazd z przełeczy. © czecho

Leśna droga. © czecho

Wiosna w Bieszczadach. © czecho

Bieszczadzki szlak. © czecho

Wieczorem mieliśmy mały ruch na drodze przed domem. Karetka, dwie straże pożarne, radiowozy policyjne przejeżdżały co chwilę. Po kilku minutach przeleciał śmigłowiec ratunkowy, lądując z trzy kilometry dalej. Okazało się później, że to wszystko do wypadku drogowego.



Dane wyjazdu:
15.71 km 7.50 km teren
01:08 h 13.86 km/h:
Maks. pr.:39.89 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:230 m
Kalorie: kcal

Bieszczady dzień 1 - Bukowiec

Sobota, 28 kwietnia 2012 · dodano: 05.05.2012 | Komentarze 5

W końcu nastał długi weekend i mogliśmy, razem z kolegą, ruszyć w Bieszczady. Wyjazd miał mieć charakter wypoczynkowy. Oczywiście z rowerami, ale bez szaleństw i długich tras. Rowery mieliśmy zamontowane na bagażniku już dzień wcześniej, więc rano wrzuciliśmy do samochodu tylko bagaże i w drogę.

Tatry widziane z samochodu. © czecho

Jeszcze ośnieżone Tatry. © czecho

Nie mieliśmy rezerwacji noclegów, więc trochę kręciliśmy się po okolicy zanim znaleźliśmy nocleg we wsi Bukowiec. Po rozpakowaniu postanowiliśmy wykorzystać pozostały czas na poznanie najbliższej okolicy. Leśną drogą przejechaliśmy kółeczko stokami góry Kamień (618 m npm).

Leśna droga. © czecho

Zbocza góry Kamień. © czecho

Podjechaliśmy jeszcze do wsi Wołkowyja skąd było już widać Jezioro Solińskie, rozpoznając po drodze rozmieszczenie sklepów. Po powrocie, po trudach podróży posililiśmy się piwem prowadząc rozmowy z miłą gospodynią.

Prawie Jezioro Solińskie. © czecho

Jezioro Solińskie. © czecho

Jezioro Solińskie. © czecho




Dane wyjazdu:
102.82 km 12.00 km teren
05:53 h 17.48 km/h:
Maks. pr.:55.17 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1160 m
Kalorie: kcal

Stecówka

Niedziela, 22 kwietnia 2012 · dodano: 22.04.2012 | Komentarze 11

Prognozy pogody były w miarę optymistyczne, więc postanowiłem pojechać trochę dalej od domu. Na początek stawiłem się na starcie 32 Rodzinnego Rajdu Rowerowego, jako obserwator. Tradycyjnie liczba uczestników była duża. Na ostatnim rajdzie, jesienią (organizowane są dwa razy w roku) jechało ponad 2000 rowerzystów. Chwilę popatrzyłem, następnie samotnie skierowałem się, przez Wilkowice i Buczkowice, na Szczyrk. W samym Szczyrku mocno odczuwałem czołowy wiatr, ale na podjeździe na Przełęcz Salmopolską, albo wiatr się uspokoił, albo się przyzwyczaiłem bo nie było tak źle.

Przełęcz Salmopolska. © czecho

Na przełęczy nie zabawiłem długo i zjechałem do Wisły, z małym postojem przy skoczni. Postanowiłem nie wracać jeszcze do domu i skręciłem w kierunku J. Czerniańskiego.

Skocznia w Wiśle. © czecho

J. Czerniańskie. © czecho

Następnie odwiedziłem dolinę Czarnej Wisełki. Tutaj straciłem sporo czasu i średnia spadła :) Strasznie podobają mi się górskie potoki z kaskadami i wodospadzikami, nie mogę wzdłuż nich przejechać obojętnie. Co kilkaset metrów coś mi się podoba i staję robić zdjęcia.

Czarna Wisełka. © czecho

Czarna Wisełka. © czecho

Dolina Czarnej Wisełki. © czecho

Dolina Czarnej Wisełki. © czecho

Nic nie szkodzi, w prawo jest fajny podjazd na Stecówke. © czecho

Wracać nie chciałem tą samą drogą, więc wgramoliłem się ładnym asfalcikiem na Stecówke. Tutaj kolejna sesja foto.

Magic i magia Beskidów. © czecho

Beskidzki widoczek. © czecho

Jeszcze jeden widoczek. © czecho

Kościółek na Stecówce. © czecho

Ładne chmurki. © czecho

Powrót na Przełęcz Szarcula, skąd odbiłem jeszcze na Przełęcz Kubalonka, wróciłem i zjechałem obok zameczku z powrotem nad J. Czerniańskie.

Widok na J. Czerniańskie. © czecho

Przełęcz Kubalonka. © czecho

Zamek Prezydenta RP w Wiśle. © czecho

Wracałem ścieżkami rowerowymi przez Wisłę i Ustroń, a następnie znanymi dobrze drogami przez Górki Wielki i Jaworze. Ostanie 7 km w deszczu, ale nie zepsuło mi to humoru, wycieczkę i tak uważam za bardzo udaną. W końcu to pierwsza setka w tym roku.



Dane wyjazdu:
46.71 km 0.10 km teren
02:24 h 19.46 km/h:
Maks. pr.:49.67 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:450 m
Kalorie: kcal

Jaworze

Sobota, 21 kwietnia 2012 · dodano: 21.04.2012 | Komentarze 5

Po trzech tygodniach przerwy znowu wyskoczyłem na rower. Przeczekałem popołudniowy deszcz, po czym ruszyłem do Jaworza, tak trochę dookoła przez Mazańcowice, Międzyrzecze Górne i Jasienica. Dotarłem do kościółka w Jaworzu Nałężu.

Górski potok w Jaworzu Nałężu. © czecho

Wiosenne kwiaty. © czecho
Kategoria 2012, wszystkie


Dane wyjazdu:
80.77 km 0.00 km teren
04:09 h 19.46 km/h:
Maks. pr.:51.66 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:560 m
Kalorie: kcal

Wadowice

Niedziela, 1 kwietnia 2012 · dodano: 01.04.2012 | Komentarze 10

Co roku, już od pierwszej rocznicy śmierci Jana Pawła II, staram się pojechać na rowerze do Wadowic. Ponieważ w tym roku 2 kwietnia przypada w tygodniu, postanowiłem zrobić to w najbliższy tej dacie weekend. Zmartwiła mnie pogoda. Zimno, wieje, deszcz i śnieg. W sobotę było paskudnie, może więc w niedzielę. Nad ranem patrzę a tu biało za oknem. Na szczęście później droga zrobiła się czarna, więc postanowiłem wyruszyć, mimo zapowiadanego śniegu i wiatru. Do Wadowic jechało mi się fajnie, szosa sucha, tylko w Kętach trochę poprószył śnieg, no i najważniejsze z wiatrem. Po dwóch godzina spokojnie jadąc, oszczędzając siły na powrót, byłem na miejscu. Zrobiłem kilka zdjęć kościoła i okolicy. Budynek domu rodzinnego Ojca Św. jest w remoncie, a i wokół kościoła jest rozkopane, więc zdjęć nie ma dużo. Powrót był już znacznie ciekawszy. Gdy byłem jeszcze na rynku zaczął padać śnieg.

Rynek i kościół w Wadowicach. © czecho

Gołębie, prawie jak w Krakowie :) © czecho

Rodzinny dom Jana Pawła II w remoncie. © czecho

Reklama na dwóch kółkach. © czecho

Pada śnieg. © czecho

Z powodu pogody postanowiłem wracać tą samą drogą. Najkrótszą i najprostszą, znaną mi, trasą z wykorzystaniem bocznych i lokalnych dróg. Z Wadowic wyjazd pod górkę i pod wiatr, na dodatek zaczął mocniej padać śnieg. Przy stawach w Frydrychowicach pogoda się zmieniła, zaświeciło słońce i pokazało się błękitne niebo. Wiać z przodu niestety nie przestało. I tak przez dłuższy odcinek.

Tym razem wiosennie. © czecho

Jeszcze jeden widoczek. © czecho

Za dobrze było, więc przyszła wielka czarna chmura z której z daleka było widać, że napiernicza śniegiem. Dopadłem przystanku PKS, gdzie postanowiłem przeczekać zamieć. Źle trafiłem, szyby od strony z której wiało akurat nie było, ale zawsze to coś.

Schronienie na przystanku. © czecho

Można jechać dalej. © czecho

Przed Kętami zmieniłem trochę trasę, dzięki czemu udało mi się ominąć kolejną śnieżną chmurę. Za to od Kóz towarzyszyło mi już słońce a drogi były suche. Droga powrotna, pod wiatr i z postojami, zajęła mi już 3 godziny. Godzinę dłużej niż z wiatrem i bez śniegu.

Rynek w Kętach. © czecho

Trasa: Bielsko-Biała - Kęty - Nidek - Wieprz - Frydrychowice – Wadowice i z powrotem.

Kategoria 2012, wszystkie