Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi czecho z miasta Bielsko-Biała. Przejechałem z bikestats.pl 16353.92 km w tym 1871.20 w terenie. Przed rejestracją na tym portalu przejechałem 15363 km (w latach 2003-2008). Jeżdżę z prędkością średnią 17.49 km/h.
o mnie
moi znajomi(21)
moje rowery:
Kelly's Magic (aktualny)
Kelly's Quartz (poprzedni)

Sezon 2014
baton rowerowy bikestats.pl Sezony 2009-2013
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

zaliczgmine.pl

button stats zaliczgmine.pl
free counters
Wpisy archiwalne w kategorii

ponad 100 km

Dystans całkowity:3969.06 km (w terenie 508.40 km; 12.81%)
Czas w ruchu:225:02
Średnia prędkość:17.64 km/h
Maksymalna prędkość:63.86 km/h
Suma podjazdów:5280 m
Liczba aktywności:32
Średnio na aktywność:124.03 km i 7h 01m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
121.01 km 11.70 km teren
05:36 h 21.61 km/h:
Maks. pr.:46.96 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Pętla północna

Sobota, 16 lipca 2011 · dodano: 16.07.2011 | Komentarze 6

Start z Bielska-Białej w kierunku północnym na Czechowice-Dziedzice, gdzie skręciłem na Kaniów. Dalej z braku mostów na Wiśle jechałem przez Jawiszowice, Zasole, Skidzin, Rajsko aż dotarłem do Brzezinki, pod główną bramę obozu koncentracyjnego.

Obóz koncentracyjny w Brzezince. © czecho

Obóz koncentracyjny w Brzezince. © czecho

Po krótkim postoju ruszyłem dalej przez Harmęże i w Woli skręciłem w prawo, gdyż postanowiłem dojechać nad Zbiornik Imieliński. Jednak wkrótce dojechałem do remontowanego mostu. Teren budowy był ogrodzony, most zburzony a pracownik stwierdził, że nie da się nawet przejść. Na mapie wyszło mi, że w jedną stronę musiałbym wracać aż do Oświęcimia a w drugą też nadłożyłbym sporo drogi do następnego mostu. Próbowałem jeszcze jechać terenową drogą wzdłuż „Stawów Wola” ale jak pojawiło się większe błoto to zrezygnowałem i obrałem kierunek na Wolę.

Bocianów w okolicy było sporo. © czecho

Jeden nawet pozował. © czecho

Kopalnia Piast II. © czecho

Dalej szlakiem Greenways dojechałem do Pszczyny, gdzie przy zagrodzie żubrów zjadłem obiad. Ponieważ była dopiero 15.00 postanowiłem objechać jeszcze Jezioro Goczałkowickie. Do Strumienia dojechałem w ekspresowym tempie. Zatrzymałem się w parku gdzie właśnie trwała jakaś impreza ludowa. Zrobiłem trochę fotek fontanny i ruszyłem w dalszą drogę.

Jezioro Goczałkowickie. © czecho

Strumień. Fontanna w parku. © czecho

Opluty przez żabe. © czecho

Przejazd drugą stroną jeziora nie poszedł mi już tak szybko. W lesie niektóre odcinki były bardzo błotniste. Za Chybiem w rejonie rzeki Bajerki wyskoczyłem z powrotem na bardziej główne drogi i przez Bronów, Ligote i Mazańcowice dotarłem do domu.

Czasowstrzymywacz. © czecho


Dane wyjazdu:
106.03 km 24.00 km teren
05:32 h 19.16 km/h:
Maks. pr.:37.21 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Wyry

Czwartek, 23 czerwca 2011 · dodano: 23.06.2011 | Komentarze 6

W nocy nad Bielskiem przeszła burza, nie zrywałem się więc wcześnie rano. Po niebie płynęły jeszcze czarne deszczowe chmury. W trasę wyruszyłem więc trochę później gdy pogoda się poprawiła. Po ostatnich wyjazdach w górzystym terenie, dla odmiany skierowałem się na północ, na tereny równinne. Znaną już na pamięć trasą, przez Czechowice-Dziedzice i zaporę J. Goczałkowickiego dotarłem do Pszczyny. W parku zamkowym nie było jeszcze tłoku ale i tak nie zatrzymywałem się i ruszyłem w dalszą drogę.

Tym razem z Pszczyny coś innego, nie zamek. © czecho

Za miejscowością Piasek wjechałem czerwonym szlakiem rowerowych do lasu. Wygodną drogą leśną, po kilku kilometrach dotarłem do Kobióra.

Czerwony szlak rowerowy do Kobióra. © czecho

Z Kobióra dojechałem nad J. Paprocańskie. Tym razem tylko krótkie spojrzenie przy punkcie czerpania wody i skierowałem się do stacji PKP Tychy-Żwaków. Tutaj ponownie wjechałem w las a kolejnym celem był Polski Schron Bojowy „Sowiniec”.

Ku pamięci poległym żołnierzom. © czecho

Polski Schron Bojowy „Sowiniec" © czecho

Polski Schron Bojowy „Sowiniec”. © czecho

Przy schronie już byłem, więc chcąc zobaczyć coś nowego ruszyłem dalej. Po dotarciu do rozwidlenia drogi wyjąłem z plecaka starą mapę tej okolicy z 1998 roku (chyba pora już kupić nową). Okazało się, że jestem niedaleko Mikołowa, terenów Angelino (serdecznie pozdrawiam). Nie chciałem się jednak zapuszczać dalej, na new.meteo zapowiadano na wieczór w Bielsku deszcz i chciałem wrócić do domu przed osiemnastą. Pogoda w ostatnich dniach jest zmienna i nic dziwnego, że prognoza się nie sprawdziła, ale o tym dowiedziałem się już po powrocie. Zrobiłem więc kółeczko obok J. Wicie i J. Stępnik i wróciłem do Żwakowa.

Jezioro Wicie. © czecho

Łabędź na Jeziorze Wicie. © czecho

Leśne jeziorko. © czecho

W drodze powrotnej omijałem miejsca przeludnione w wolny dzień od pracy: J Paprocańskie, park w Pszczynie i zaporę J. Goczałkowickiego. Przed tą ostatnią skręciłem na Goczałkowice Zdrój.

Dane wyjazdu:
106.41 km 8.00 km teren
06:19 h 16.85 km/h:
Maks. pr.:55.69 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Wodospad Sopotnia

Niedziela, 12 czerwca 2011 · dodano: 12.06.2011 | Komentarze 8

Wycieczka w 4-osobowym składzie a celem był wodospad w Sopotni Wielkiej. Początek tradycyjnymi ścieżkami przez Wilkowice do Buczkowic. Przy okazji, pokazaliśmy pewnej parze rowerzystów (z Bielska i Tychów) jak dojechać do Buczkowic omijając główną drogę Bielsko-Szczyrk. Dalej na naszej trasie były: Godziszka, Lipowa, Twardorzeczka, Radziechowy i Przybędza. Z Przybędzy zjechaliśmy na dół, przejeżdżając pod trasą szybkiego ruchu i skierowaliśmy się na Juszczyne. Czekał nas długi podjazd na Przełęcz U Poloka (613 m npm). Przy okazji pozdrawiam Jeremiksa, to z jego blogu czerpię wiedzę o tym rejonie Beskidów.

Widok Z Przełęczy U Poloka. © czecho

W oddali widoczna Babia Góra. © czecho

Z przełęczy zjechaliśmy do Sopotni Małej. Kiedyś zjeżdżałem już tą drogą i pamiętam nawierzchnie dziurawą jak ser. Teraz jechaliśmy gładkim asfaltem, czysta rozkosz. Za Sopotnią Małą na skrzyżowaniu skierowaliśmy się na Sopotnie Wielką, gdzie znajduje się najwyższy w Beskidach wodospad o wysokości 12 m, uznany za pomnik przyrody. Oto kilka fotek, dwie na długich czasach (niech żyje stabilizacja obrazu) oraz dwie na krótkich.

Wodospad w Sopotni Wielkiej. © czecho

Wodospad w Sopotni Wielkiej. © czecho

Wodospad w Sopotni Wielkiej. © czecho

Wodospad w Sopotni Wielkiej. © czecho

Z Sopotni nasza trasa wiodła przez Jeleśnie i Rychwałdek, gdzie czekał nas podjazd na Przełęcz Rychwałdzka. Niestety nie wiem jaka to wysokość. Dalej czekał nas szybki zjazd do Rychwałdu skąd przez Łękawice dotarliśmy nad J. Żywieckie.

Widok z Przeł. Rychwałdzkiej. © czecho

J. Żywieckie i Skrzyczne. © czecho

Chcąc ominąć Żywiec skręciliśmy w prawo i przez Oczków dojechaliśmy do Tresnej. Tutaj, przejeżdżając przez zaporę, krótkie spojrzenie na Żar (niektórzy wiedzą czemu :))i rozpoczęliśmy powrót do Bielska. Ponieważ nikomu nie chciało się już podjeżdżać na Przeł. Przegibek, skierowaliśmy się na Łodygowice skąd przez Wilkowice (wykorzystując jeszcze skrót przez pola) dojechaliśmy do Bielska.

Dane wyjazdu:
113.87 km 9.00 km teren
06:20 h 17.98 km/h:
Maks. pr.:60.93 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Bystřice n. Olši

Niedziela, 22 maja 2011 · dodano: 23.05.2011 | Komentarze 7

Tym razem obrałem kierunek na Czechy, bez dokładnego punktu docelowego. W prognozach pogody zapowiadali możliwość burz, ale miałem nadzieje, że dopisze mi szczęście. Z Bielska wyjechałem przez Komorowice i bocznymi drogami wzdłuż drogi na Cieszyn dotarłem do Jaworza. Dalej przez Górki Wielkie i Nierodzim dojechałem do Goleszowa.

Tej to dobrze. © czecho

Z Goleszowa skierowałem się na Cisownice i z niej rozpocząłem podjazd na Przełęcz pod Tułem.

Podjazd na Przełęcz pod Tułem. © czecho

Podjazd na Przełęcz pod Tułem. © czecho

Najgorsze już za mną. © czecho

Dotarłem do rozstaju dróg powyżej tej przełęczy i tutaj zrobiłem sobie dłuższą przerwę poświęconą fotografowaniu świetnych widoków. Przez chmury przebijało się słońce, oświetlając Tuł ,a za nim były widoczne chmury burzowe.

Widok na Tuł. © czecho

Droga na Przełęcz pod Tułem. © czecho

Góra Tuł. © czecho

Zbocze góry Tuł. © czecho

Kusił zjazd na Przełęcz pod Tułem, ale skierowałem się leśnym szlakiem w stronę turystycznego przejścia granicznego Cisownica – Nydek. Kiedyś dotarłem do niego przypadkowo, więc wiedziałem gdzie się znajduję. Droga, na długim odcinku, była zmasakrowana kołami ciężkiego sprzętu ale dotarłem do celu. Kilka fotek i skuszony gładkim asfaltem docierającej do samej granicy ścieżki pieszo-rowerowej rozpocząłem zjazd do Nỳdka. Za granicą las się zmienił, nie było widać zniszczeń spowodowanych wycinką drzew. Cały czas z górki przez Nỳdek dotarłem do Bystřicy n. Olši. Tutaj obejrzałem zabytkowy kościół i zacząłem szukać szlaku rowerowego na Třinec. Trochę kluczyłem bocznymi drogami ale znalazłem „cyklotrack Radegast” i nim przez Vendryně dojechałem do Třinca. Pozostał mi tylko podjazd na przejście graniczne w Lesznej Górnej.

Tam jadę (Czechy) © czecho

Stąd przyjechałem (Polska) © czecho

Ładne chmurki. © czecho

Czeski las. © czecho

Bystřice n. Olši - zabytkowy kościół. © czecho

Szlak Radegast. © czecho

Widok na Trinec. © czecho

Ostrzeżenie dla rowerzystów. © czecho

Na granicy postój połączony z zakupami. Ponieważ na terenie Czech korzystałem ze szlaku Radegasta, byłem więc zobowiązany do zakupu produktów tej firmy. W plecaku wylądowały dwa piwa. Przy okazji pozbyłem się właśnie wycofanego z obiegu banknotu 50 koron, zastąpionego monetą. Pani była tak miła, że nie robiła z tego problemu. Obecnie w Czechach banknotem o najmniejszym nominale jest 100 koron.

Radegast po rowerowym szlaku Radegast. © czecho

Powrót na Ojczyzny łono. © czecho

Z przejścia granicznego zjechałem do głównego skrzyżowania i skierowałem się przez Cisownice na Ustroń. Jednak już po kilkuset metrach nastąpił nieplanowany postój. Jak tu nie zatrzymać się przy takim widoku.

Bajkowy las. © czecho

Bajkowy las. © czecho

W Ustroniu straszące z różnych stron chmury burzowe w końcu mnie dopadły. Nie padało jednak ani długo ani mocno. Posiedziałem trochę pod wiatą przystanku autobusowego. Z Ustronia przez Górki Wielkie i Jaworze wróciłem do Bielska-Białej.

Dane wyjazdu:
158.82 km 11.00 km teren
09:19 h 17.05 km/h:
Maks. pr.:55.17 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Dolina Danielki

Poniedziałek, 2 maja 2011 · dodano: 04.05.2011 | Komentarze 9

Wpis dodany z opóźnieniem z powodu nie działającego photo.bikestats. Postanowiłem poczekać i nie korzystać z konkurencji, aby mieć wszystkie zdjęcia w jednym miejscu. Awaria tego portalu i deszczowy wtorek znacznie wpłyną na tą relację. Z nudów i nadmiaru czasu będzie znacznie obszerniejsza, za co serdecznie przepraszam :) Po deszczowej niedzieli i zapowiadanych na wtorek następnych opadach, jedynie poniedziałek zapowiadał się w miarę możliwie. Zły na taką pogodę w długi weekend postanowiłem spędzić cały ten dzień na rowerze, robiąc przy okazji pierwszą setkę w tym roku. Za cel wybrałem Dolinę Danielki o której przeczytałem na blogu Jeremiksa. Dzięki.
Wyjechałem jeszcze przed świtem i muszę to robić częściej. Na termometrze było 5 stopni ale nie odczuwałem tego. Szybko przejechałem przez puste o tej porze miasto i skierowałem się ścieżką rowerową wzdłuż ul. Partyzantów.

Ratusz o świcie. © czecho

Wyjątkowo, z powodu małego ruchu (szczególnie w kierunku na Szczyrk) skorzystałem z głównej drogi. Opuszczając ją tylko, zgodnie z przepisami, miedzy Bystrą i Meszną , korzystając z nowej ścieżki rowerowej biegnącej wzdłuż tej szosy. Od Buczkowic przyśpieszyłem tempo, zbliżał się świt i chciałem dojechać do jakiegoś punktu widokowego aby uwiecznić to na zdjęciach.

Kto rano wstaje... © czecho

Mgły o poranku. © czecho

Dalej już spokojniej jechałem przez Lipową, obok niedawno odwiedzanej Matyski (krzyż był ledwo widoczny z powodu mgły), przez Przybędze do Węgierskiej Górki. Tutaj odwiedziłem nadrzeczny deptak i ścieżkę rowerową.

Węgierska Górka - nadrzeczny deptak. © czecho

Z Węgierskiej Górki wyjechałem starą drogą, potocznie zwaną Cesarką, trzymając się czerwonego szlaku rowerowego i omijając centrum Milówki. Tym sposobem uniknąłem ruchu samochodowego, ale zostałem za to niespodziewanie obszczekany przez dosyć dużego psa. Wcześniej liczne przydrożne kundelki ignorowały mnie. Następnie skierowałem się przez Rajcze na Ujsoły. Zza chmur i mgieł wyjrzało słońce i tak przyjemnie się jechało, że zatrzymałem się i spojrzałem na mapę dopiero na rozwidleniu na Soblówkę. Musiałem wracać się 2 km. Widząc tabliczkę ul. Danielki domyśliłem się, że to tu trzeba skręcić :) Już po kilometrze zatrzymałem się zrobić pierwsze zdjęcia, ciesząc się, że zobaczyłem tą piękną dolinę. Niestety dolina nie ucieszyła się widząc mnie:( Gdy tylko ruszyłem poczułem, że z rowerem jest coś nie tak. Przebiłem przednie koło (wyciągnąłem z opony spory kolec pochodzenia roślinnego) i musiałem wymieniać dętkę. Nie zniechęciło mnie to i przystając tylko na fotografowanie dojechałem do końca doliny. Szkoda, że dotarli tu już drwale i w kilku miejscach są już widoczne spore zniszczenia związane z wycinką drzew.

Dolina Danielki © czecho

Mostek nad potokiem Danielka. © czecho

Dolina Danielki. © czecho

Droga w Dolinie Danielki. © czecho

Drwale tu już dotarli. © czecho

W dół zjechałem bez pośpiechu słuchając jeszcze śpiewu ptaków i wdychając świeże powietrze. Do samej Milówki miało był z górki i lekko, ale zaczęło wiać (jak zwykle od przodu, a może wcześnie nie odczułem tego wiatru gdy wiał mi w plecy) i trzeba było pedałować :) W Milówce postanowiłem nie wracać tą samą drogą i przejechałem przez centrum w kierunku drogi szybkiego ruchu 69. Jednak przez wjazdem na nią odbiłem na Kamesznice.

Wiadukt drogi szybkiego ruchu w Milówce. © czecho

Zaraz na początku zatrzymałem się na popas. Posmarowałem chleb pasztetem z kurczaka, wyciągnąłem do tego batona, zjadłem, popiłem i w drogę. Przez całą Kamesznice jechało mi się bardzo fajnie. Było tak do momentu końcowego podjazdu na Przełęcz Koniakowską (około 2 km). Masakra. Dobrze, że okoliczności przyrody były piękne i stawałem często robić zdjęcia, przyznam się też, że przy końcówce około 100 metrów podprowadziłem rower :(

Wiosna w Kamesznicy. © czecho

Podjazd na Przełęcz Koniakowską. © czecho

Na przełęczy nie zabawiłem długo, zrobiłem kilka zdjęć i rozpocząłem zjazd w dół.

Kamesznica widziana z Przełęczy Koniakowskiej. © czecho

Widok na Ochodzitą. © czecho

Przełęcz Koniakowska. © czecho

Trzymałem się zielonego szlaku, ale go zgubiłem i zacząłem jechać tak na oko. Nie wiem jak, ale odnalazłem zielony szlak i dojechałem tam gdzie chciałem czyli pod schronisko młodzieżowe skąd rozpocząłem podjazd na Stecówke. Podjazd był już łatwiejszy i poszedł mi bezproblemowo (chyba, że zaczął działać napój energetyczny wypity w Kamesznicy, jeśli tak to o jeden podjazd za późno :) )

W drodze na Stecówke. © czecho

Kościółek na Stecówce. © czecho

Na Stecówce nie zabawiłem długo, obejrzałem znajdujący się tam drewniany kościółek i zjechałem do doliny Czarnej Wisełki. Tutaj często zatrzymywałem się robiąc zdjęcia kaskad i wodospadzików. Za każdy razem musiałem zsiadać z roweru, ponieważ płynącą wodę robiłem na maksymalnie długich, dostępnych w tych warunkach oświetleniowych czasach, i używałem siodełka roweru jako statywu.

Dolina Czarnej Wisełki. © czecho

Czarna Wisełka. © czecho

Kaskady na Czarnej Wisełce. © czecho

Po drodze do Wisły zatrzymałem się tylko przy zaporze Jeziora Czerniańskiego.

Jezioro Czerniańskie. © czecho

Przez Wisłę do Ustronia przejechałem ścieżkami rowerowymi wzdłuż Wisły. W wolniejszym tempie w rejonach gdzie było dużo turystów, ale nie narzekam, akurat chodzili swoją stroną a nie po ścieżce rowerowej. W Ustroniu kolejny posiłek, w plackarni zjadłem (jak nazwa wskazuje) placki ziemniaczane ze śmietaną. Odpocząłem i ruszyłem w dalszą drogę.

Ustroń. © czecho

Dalej jechałem dobrze znaną trasą przez Górki Wielkie i Jaworze. W Bielsku odwiedziłem jeszcze Wapienice oraz lotnisko i zmęczony ale szczęśliwy wróciłem do domu.

Dane wyjazdu:
104.32 km 15.10 km teren
06:13 h 16.78 km/h:
Maks. pr.:54.66 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Stecówka

Niedziela, 3 października 2010 · dodano: 04.10.2010 | Komentarze 3

Wykorzystując słoneczną niedzielę wybraliśmy się w rejony Wisły. Szybko przejechaliśmy przez miasto a następnie bocznymi i polnymi drogami dotarliśmy przez Wilkowice do Buczkowic. Do centrum Szczyrku jechaliśmy jeszcze ścieżką rowerową i bulwarami, dalej już główną drogą na Przełęcz Salmopolską (934 m npm). Na przełęczy zrobiliśmy sobie krótki postój na oscypka i pomknęliśmy w dół w stronę Wisły.

Na przełeczy © czecho


Zatrzymaliśmy się dopiero przy skoczni w Wiśle Malince gdzie odbywał się właśnie Puchar Kontynentalny w skokach narciarskich. Rozpoczynała się druga tura skoków. Kilka fotek i czas ruszać dalej.

Puchar Kontynentalny © czecho


Kolejny postój na focenie przypadł przy wodospadzie po odbiciu w lewo na Wisła Czarne. Postój został okupiony stratą licznika, poleciał z kładki w dół. Gdyby ktoś wyłowił Sigme 906 gdzieś przed Bałtykiem to proszę o zwrot :) Od tego momentu swój licznik pilnowałem "jak oka w głowie" jako jedyny miernik przejechanego dystansu. Następne zdjęcia zrobiłem z zapory J. Czerniańskiego i z drogi wiodącej wzdłuż Czarnej Wisełki skąd krótkim podjazdem dostaliśmy się na Stecówkę.

Wodospad w Wiśle © czecho


Jezioro Czerniańskie © czecho


Czarna Wisełka © czecho


Na Stecówce można było podziwiać piękne widoki i odpocząć na ławeczce przed schroniskiem. Niestety do bufetu była spora kolejka więc ograniczyliśmy się tylko do spożycia batonów wiezionych ze sobą.

Widok na Ochodzitą © czecho


Beskidzki widoczek © czecho


Na Stecówce © czecho


Po odpoczynku na Stecówce skierowaliśmy się na Przeł. Szarcula skąd koło zamku prezydenckiego zjechaliśmy z powrotem nad J. Czerniańskie.

Zamek prezydencki © czecho


Nadchodzi jesień © czecho


Do Bielska wracaliśmy ścieżkami rowerowymi wzdłuż Wisły przez Wisłę i Ustroń a następnie drogami przez Górki Wielkie i Jaworze.

Dane wyjazdu:
115.72 km 7.30 km teren
06:50 h 16.93 km/h:
Maks. pr.:41.56 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Cieszyn

Niedziela, 22 sierpnia 2010 · dodano: 22.08.2010 | Komentarze 1

Wybraliśmy się, tym razem, w 3-osobowym składzie do Cieszyna. Większość trasy do Goleszowa pokrywała się ze szlakiem "Greenways" czyli jechaliśmy przez Jaworze i Górki Wielkie. Za Goleszowem odbiliśmy z tego szlaku na Leszną Górną.
Lesza Górna - granica © czecho

Dla zainteresowanych napis na reklamie brzmi: Mini Bike Maraton, Dzięgielów 04.09.2010, www.dziegielow.org.pl
Po przekroczeniu granicy skierowaliśmy się przygraniczną drogą, po Czeskiej stronie, do Kojkovic, gdzie wróciliśmy na Ojczyzny łono.

Widok na Czechy © czecho

Widok na Polskę © czecho

Drugi raz wjechaliśmy do Czech w Cieszynie, jednym mostem a wyjechaliśmy drugim. Między mostami były fotki na rynku w Czeskim Cieszynie i obiad.

Rynek w Czeskim Cieszynie © czecho

Za mostami zwiedzanie wzgórza zamkowego z rotundą romańska z XI w., pierwszą świątynią chrześcijańską na Śląsku Cieszyńskim i wieżą piastowską wzniesiona w 2 poł. XIV w.

Rotunda w Cieszynie © czecho

Powrót do Bielska przez Zamarski i Dębowiec do Skoczowa, gdzie odwiedziliśmy Wzgórze Kaplicówka.

Wzgórze Kaplicówka © czecho

Krzyż na Kaplicówce © czecho

Dalej już bez większych atrakcji przez Pierściec, Iłownice, Landek, Zabrzeg i Czechowice-Dziedzice do Bielska.

Dane wyjazdu:
161.92 km 10.00 km teren
09:50 h 16.47 km/h:
Maks. pr.:45.49 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Dookoła Babiej Góry

Wtorek, 17 sierpnia 2010 · dodano: 18.08.2010 | Komentarze 5

Trasę tą miałem zamiar przejechać już od dłuższego czasu. Wyjechałem z Bielska przed piątą więc świt mogłem już oglądać nad Kotliną Żywiecką. Mile zaskoczony byłem małym ruchem samochodowym na podjazdach na przełęcze Krowiarki i Glinne. Natomiast miałem problem w rejonie granicy polsko-słowackiej (niebieski szlak turystyczny). Dwa kilometry prowadziłem rower przez głębokie błoto zrytego przez zwózkę drewna szlaku.

Trasa: Bielsko-Biała - Buczkowice - Lipowa - Wieprz - Jeleśnia - Koszarawa - Przeł. Klekociny (864 m npm) - Zawoja - Przeł. Krowiarki (1012 m npm) - Zubrzyca Górna - stoki Babiej Góry - Oravska Polhora (SK) - Przeł. Glinne (809 m npm) - Jeleśnia - Żywiec- Wilkowice - Bielsko-Biała

Świt nad Kotliną Żywiecką © czecho

Pajęczyna o świcie © czecho

Babia Góra z polskiej strony © czecho

Przełęcz Krowiarki © czecho

Babia Góra od słowackiej strony. © czecho


Dane wyjazdu:
122.53 km 41.00 km teren
07:30 h 16.34 km/h:
Maks. pr.:37.52 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Lasy Kobiórskie

Sobota, 3 lipca 2010 · dodano: 04.07.2010 | Komentarze 1

Wyjazd w rejony J. Paprocańskiego w Tychach. Nad to jezioro dojechaliśmy trasą: Czechowice-Dziedzice, zapora J. Goczałkowickiego, Pszczyna, Piasek, Kobiór. Trasa w całości bocznymi drogami i lasami. Jazda Lasami Kobiórskimi to przejazd do bunkra w Gostyniu i pętla około dziesięciokilometrowa ścieżkami leśnymi po drugiej stronie trasy szybkiego ruchu w rejonie między Kobiórem a Bojszowy. Powrót ta samą trasą.

J. Paprocańskie © czecho


schron bojowy © czecho


Dane wyjazdu:
106.93 km 9.50 km teren
06:06 h 17.53 km/h:
Maks. pr.:50.16 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

4 x W

Niedziela, 27 czerwca 2010 · dodano: 28.06.2010 | Komentarze 0

Wyjazd pod znakiem W. Cel to Węgierska Górka a tytułowe 4 x W to Wędrowiec, Wyrwidąb, Wąwóz, Waligóra. Forty z okresu II Wojny Światowej. Przy okazji stęskniłem się za pięknymi beskidzkimi widokami. Do celu dojechałem bezproblemowo trasą: Wilkowice, Buczkowice, Godziszka, Słotwina, Lipowa, Twardorzeczka, Radziechowy i Przybędza.


Beskidzki pejzaż © czecho


Najpierw postanowiłem odszukać "Waligórę" i "Włóczęgę", przy pozostałych fortach byłem już w zeszłym roku. "Waligórę" szybko znalazłem po znakach informacyjnych. Natomiast "Włóczęgi" nie było w miejscu zaznaczonym na mapie. Od miejscowych (w domu sprawdziłem też w sieci) dowiedziałem się, że bunkier ten został wykorzystany jako fundament i postawiono na nim dom. Przy okazji zaciekawili mnie rozstawieni na drogach strażacy. Dowiedziałem się, że odbywa się Puchar MTB. Na odcinku (dojazd do mety) gdzie byłem mieli być za godzinę więc pojechałem do pozostałych celów. Najpierw najbardziej zadbany i znany fort "Wędrowiec", następnie na zboczach Bukowiny (510 m npm) dwa forty "Wyrwidąb" i "Wąwóz".

Wędrowiec, Wyrwidąb, Wąwóz, Waligóra © czecho


Powróciłem na trasę MTB Puchar Wójta Gminy Węgierska Górka (chyba, bo taką imprezę znalazłem w internecie w tym terminie) zrobić kilka fotek.

Puchar MTB © czecho


Wracałem na początku tą samą trasą. W rejonie Radziechowy zaciekawili mnie paralotniarze latający nad stokami gór Matyska i Borek.

Szkoła latania © czecho


Przed Lipową postanowiłem skręcić jeszcze w lewo na Ostre i odwiedzić urokliwą dolinkę potoków Leśna i Malinowski Potok.

Dolinka Malinowskiego Potoku © czecho



Po krótkim popasie wróciłem do Lipowej i skierowałem się na Bielsko. Podziwiając piękne widoki na Skrzyczne i w drugą stronę kotlinę Żywiecką.

Po sianokosach © czecho



W Kalnej zrobiłem kolejny skok w bok, tym razem w prawo i przez Łodygowice wylądowałem nad J. Żywieckim.

Jezioro Żywieckie © czecho



Do Bielska wróciłem przez Łodygowice i Wilkowice Hucisko.


Dla ciekawych trochę historii.
Zacięta obrona Węgierskiej Górki pozwoliła na wycofanie Grupy Operacyjnej "Bielsko" i zapobiegła rozbiciu południowego skrzydła obrony "Armii Kraków" Obrona ta przeszła do historii jako "Westerplatte Południa". Łącznie straty polskie to 12 zabitych i ok. 20 rannych. Straty niemieckie wyniosły ok. 200 zabitych i 300 rannych. Z planowych fortyfikacji wybudowano w stanie surowym 5 fortów. Obsadzone zostały 4 w dniu 30. 08.1939 roku przez 151 kompanie forteczną.