Info

o mnie
moi znajomi(21)
moje rowery:
Kelly's Magic (aktualny)
Kelly's Quartz (poprzedni)
Sezon 2014






Archiwum bloga
- 2013, Maj2 - 12
- 2013, Kwiecień1 - 7
- 2013, Styczeń1 - 9
- 2012, Grudzień2 - 12
- 2012, Październik3 - 14
- 2012, Wrzesień4 - 18
- 2012, Sierpień14 - 54
- 2012, Lipiec7 - 34
- 2012, Czerwiec8 - 32
- 2012, Maj10 - 78
- 2012, Kwiecień6 - 47
- 2012, Marzec4 - 35
- 2012, Luty1 - 8
- 2012, Styczeń2 - 18
- 2011, Grudzień2 - 20
- 2011, Listopad3 - 14
- 2011, Październik8 - 36
- 2011, Wrzesień6 - 30
- 2011, Sierpień14 - 71
- 2011, Lipiec7 - 44
- 2011, Czerwiec8 - 69
- 2011, Maj7 - 36
- 2011, Kwiecień8 - 49
- 2011, Marzec4 - 22
- 2010, Listopad5 - 6
- 2010, Październik6 - 12
- 2010, Wrzesień8 - 20
- 2010, Sierpień13 - 24
- 2010, Lipiec11 - 15
- 2010, Czerwiec9 - 4
- 2010, Maj7 - 4
- 2010, Kwiecień7 - 4
- 2010, Marzec4 - 6
- 2010, Luty3 - 0
- 2009, Grudzień1 - 3
- 2009, Listopad2 - 0
- 2009, Październik3 - 1
- 2009, Wrzesień6 - 3
- 2009, Sierpień14 - 5
- 2009, Lipiec7 - 0
- 2009, Czerwiec8 - 0
- 2009, Maj11 - 0
- 2009, Kwiecień11 - 0
- 2009, Marzec1 - 0
- 2009, Styczeń2 - 0
Dane wyjazdu:
82.50 km
2.50 km teren
04:54 h
16.84 km/h:
Maks. pr.:53.67 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's Magic
Powrót do Bielska
Sobota, 13 sierpnia 2011 · dodano: 14.08.2011 | Komentarze 2
Piątek mimo dobrej pogody wyszedł tak jakoś nierowerowo. Jedynie przy ognisku, wieczorem zrobiłem takie oto zdjęcie.
Ognisty rower.© czecho
W sobotę trzeba było wracać do Bielska. Teraz już nie jechałem sam. Skierowaliśmy się na Sułkowice, by przez Jastrzębią dotrzeć do Lanckorony. Obejrzeliśmy rynek oraz zwiedziliśmy ruiny zamku.

Lanckorona - rynek.© czecho

Tablica informacyjna przy ruinach zamku.© czecho

Ruiny zamku w Lanckoronie.© czecho

Ruiny zamku w Lanckoronie.© czecho
Następnie nastąpił szybki zjazd na Kalwarie Zebrzydowską. Tutaj znowu przerwy na focenie i przecinając w centrum drogę Bielsko-Kraków skierowaliśmy się na Stanisław Dolny.

Kalwaria Zebrzydowska.© czecho

Kalwaria Zebrzydowska.© czecho

Kalwaria Zebrzydowska - klasztor.© czecho
Przez Klecze Dolną dojechaliśmy do Wadowic, gdzie zjedliśmy na szybko kebaba. Rynek główny jest cały rozkopany więc nie ma co się tam długo kręcić. Dalej nasza trasa wiodła przez Frydrychowice, Wieprz, Nidek, Kęty i Kozy.
Dane wyjazdu:
180.52 km
20.00 km teren
09:47 h
18.45 km/h:
Maks. pr.:46.12 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's Magic
Kraków
Czwartek, 11 sierpnia 2011 · dodano: 14.08.2011 | Komentarze 3
Wpis zaległy. Miałem przejechać do Harbutowic w woj. małopolskim, a ponieważ to raptem około 80 km, postanowiłem jechać trochę naokoło przez Kraków. Wyjechałem o piątej rano i przez Czechowice-Dziedzice dotarłem na zaporę J. Goczałkowickiego. Ponieważ na zaporze nie było nikogo, zrobiłem sobie przerwę wykorzystując tą wyjątkową tutaj sytuacje.
Świt na zaporze.© czecho
Dalej jechałem przez Pszczynę i szlakiem Greenways do Oświęcimia. Przy obozie w Brzezince skręciłem nie w tą drogę co trzeba i wylądowałem w okolicy dworca PKP. Musiałem targać rower po schodach kładki biegnącej nad torami. Spod dworca dotarłem wkrótce do znajomych mi terenów i ścieżką rowerową skierowałem się na Dwory, gdzie przy śluzie przedostałem się na drugą stronę Drogi Wodnej Górnej Wisły.

Śluza na Wiśle.© czecho
Teraz musiałem wrócić się kilka kilometrów do kładki przez właściwe koryto Wisły skąd mogłem już obrać właściwy kierunek na Kraków. Jechałem przez Mętków, Jankowice, Rozkochów, Alwernie, Mników, Cholerzyn i Kryspinów. Ponieważ nie znam dobrze Krakowa, trzymałem się więc szlaku rowerowego Greenways, którym bez problemu dojechałem w rejony Błoni. Tutaj zrobiłem kilka fotek stadionom Wisły i Cracovii a następnie przedostałem się pod Wawel.

Wawel.© czecho

Smok Wawelski.© czecho

Zamek na Wawelu.© czecho

Kraków - zamek na Wawelu.© czecho
Spędziłem tutaj około godziny, przy okazji jedząc coś, po czym skierowałem się ścieżką rowerową, wzdłuż Wisły, w kierunku Tyńca. Miało być łatwo i przyjemnie, niestety zaczęło wiać, oczywiście z przodu, oraz natrafiłem na remont wałów. Na szczęście objazd był dobrze oznaczony. W Tyńcu nie zabawiłem długo i skierowałem się przez Skawinę na Radziszów. W Woli Radziszewskiej, źle sobie skręciłem i pokonałem spory podjazd drogą która skończyła się w lesie. Dalej już bez problemów przez Biertowice i Sułkowice dotarłem do celu gdzie czekały już na mnie zimne napoje ;)
Kategoria 2011, ponad 100 km, wszystkie
Dane wyjazdu:
105.66 km
3.00 km teren
05:48 h
18.22 km/h:
Maks. pr.:56.76 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's Magic
Grodziec
Wtorek, 9 sierpnia 2011 · dodano: 09.08.2011 | Komentarze 4
Wyjechałem z domu bez konkretnego celu i na początek pokręciłem się po Bielsku, by następnie skierować się w stronę Jaworza. Dalej jechałem przez Górki Wielkie do centrum Brennej. Tutaj zjadłem coś z grilla, posiedziałem na ławeczce w słońcu i zjechałem z powrotem do Górek Wielkich. Nie chcąc wracać do Bielska tą samą drogą skierowałem się w stronę Grodźca. Tutaj obfotografowałem miejscowy zamek zbudowany w latach 1542-1580 przez kasztelana cieszyńskiego Macieja Grodeckiego (Grodzieckiego) herbu Radwan i jego syna Henryka. Szkoda, że trwają w nim prace remontowe i nie można go zwiedzać.
Zamek w Grodźcu.© czecho

Zamek w Grodźcu.© czecho
Następnie przez Bielowicko, Rudzicę, Landek, Bronów i Ligotę dojechałem na zaporę J. Goczałkowickiego. Akurat było wyjątkowo mało ludzi, można więc było w spokoju posiedzieć na ławeczce. Powrót do Bielska przez Goczałkowice Zdrój, gdzie trochę popadał deszcz, i przez Czechowice-Dziedzice.
Kategoria 2011, ponad 100 km, wszystkie
Dane wyjazdu:
58.92 km
3.10 km teren
03:18 h
17.85 km/h:
Maks. pr.:38.84 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's Magic
Austria dzień 7 – Wzdłuż rzeki Salzach
Sobota, 6 sierpnia 2011 · dodano: 08.08.2011 | Komentarze 8
Na ten dzień zaplanowaliście wycieczkę nad wodospady Krimml. Wychodziło nam ponad 100 km więc wyruszyliśmy rano. Przejechaliśmy przez Bruck i dalej jechaliśmy już wspaniałą ścieżką rowerową wzdłuż rzeki Salzach. Gładki asfalt prowadził prawie cały czas wzdłuż rzeki i przez malownicze pola. Zbaczał tylko do pobliskich miasteczek, ale i tam był świetnie oznaczony. W pierwszym miasteczku, Kaprum spory ruch. Trwa jakaś dwudniowa impreza rowerowa połączona z zawodami. Część uczestników kręci się już na rowerach, niektórzy na parkingu trenują na trenażerach. My jedziemy dalej podziwiając po drodze widoki. Z lewej mamy wysokie skaliste góry, z prawej niższe ale z piękną soczystą zielenią wzgórza. Przejechaliśmy przez Piesendorf, Niedernsill, Uttendorf. W Stuhlfelden po telefonie z Polski zawróciliśmy na camping. Moich towarzyszy wzywały pilne sprawy a ponieważ są w życiu rzeczy ważniejsze niż jazda na rowerze, skróciliśmy trochę wyjazd. W drodze powrotnej tempo znacznie wzrosło. Na campingu szybkie pakowanie, zapłacenie rachunku i najkrótszą droga skierowaliśmy się na autostradę, którą bez przeszkód przejechaliśmy całą Austrie. Przez Słowacje również jechaliśmy autostradą. W Bielsku byliśmy około północy.
Góra w berecie.© czecho

Na szczytach widać śnieg.© czecho

Alpy w okolicy Kaprun.© czecho

Ścieżka rowerowa wzdłuż rzeki Salzach.© czecho

Rower przy drodze. Fajne są buty na pedałach.© czecho

Rowerowy raj.© czecho

Góry trochę mniejsze, ale równie piękne.© czecho

Kościół w Stuhlfelden.© czecho

I jeszcze raz ścieżka rowerowa.© czecho

Rzeka Salzach.© czecho

Pożegnanie z Alpami. Kaprun.© czecho
Wyjazd mimo, że trochę pechowy (stłuczka w pierwszy dzień i uszkodzenie rowerów) był bardzo ciekawy. Nie pojeździliśmy dużo na rowerach ale zobaczyliśmy bardzo wiele i przeżyliśmy jeszcze więcej. W pamięci na pewno zostaną wspaniałe alpejskie widoki, zabytki Salzburga, małe miasteczka, wspaniała sieć ścieżek rowerowych oraz życzliwi ludzie. Jako ciekawostkę podam scenę którą widziałem w Edensee. Kobieta z dzieckiem jadą powoli wąską uliczką a za nimi wlecze się autobus. Ktoś powie co w tym dziwnego, ano to, że kierowca autobusu uśmiechał się i nie był to dla niego żaden problem. Tym optymistycznym akcentem kończę relacje z Austrii.
Kategoria 2011, Austria 2011, wszystkie
Dane wyjazdu:
23.33 km
1.20 km teren
01:47 h
13.08 km/h:
Maks. pr.:34.81 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's Magic
Austria dzień 6 – Zell am See
Piątek, 5 sierpnia 2011 · dodano: 08.08.2011 | Komentarze 7
Rano spakowaliśmy się i przejechaliśmy w rejony Zell am See. Obóz rozbiliśmy na campingu „Sudufer” kilkaset metrów od jeziora. Podjechaliśmy jeszcze do sklepu na zakupy spożywcze. Na czas zakupów rowery stały przed sklepem bez jakiegokolwiek zabezpieczenia. Przez cały pobyt w Austrii nie użyliśmy zapięcia rowerowego. Nie próbujcie tego robić w Polsce :) Po południu wybraliśmy się na objazd jeziora. Początek szosą, później już cały czas ścieżką rowerową. W Zell am See trwały jakieś zawody w skokach spadochronowych do celu na jeziorze.
Alpejski widoczek.© czecho

Nowe obozowisko.© czecho

Przerwa na fotki.© czecho

W oddali widać wysokie Alpy.© czecho

Żeby nie było, że mnie tam nie było :)© czecho

Zell am See© czecho

Miasteczko Zell am See.© czecho
Po objechaniu jeziora, razem z Januszem, czując pewien niedosyt podjechaliśmy jeszcze serpentynami na Hasling (885 m npm) Widok był rozległy i można było zobaczyć zbliżające się deszczowe chmury. Po powrocie na camping zjedliśmy kolacje i gdy zaczęło padać zabraliśmy piwo i udaliśmy się na świetlice.

Szczyty w chmurach.© czecho

Widok z Hasling (885 m npm)© czecho

Widok z Hasling (885 m npm)© czecho
Kategoria wszystkie, Austria 2011, 2011
Dane wyjazdu:
25.50 km
0.00 km teren
01:52 h
13.66 km/h:
Maks. pr.:40.62 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's Magic
Austria dzień 5 – Okolice St. Gilgen
Czwartek, 4 sierpnia 2011 · dodano: 08.08.2011 | Komentarze 5
Jak nie mieliśmy rowerów to była pogoda, jak mamy rowery to pada. Deszcz ustał dopiero po 16-tej. Wybraliśmy się więc na rowerach do pobliskiego St. Gilgen. Dalej podjechaliśmy nad malownicze jeziorko Krotensee, skąd przez przełęcz przejechaliśmy do Scharfling nad Mondsee. Powrót tą samą trasą. Z tej strony podjazd był już znacznie dłuższy ale i tak łatwy. W St. Gilgen postój w parku, gdzie miał się odbywać koncert zespołu młodzieżowego, na który dostaliśmy zaproszenia kilka godzin wcześniej. Powrót znowu w ciemnościach, znaną już ścieżką rowerową wzdłuż jeziora.
Poranny widoczek z namiotu.© czecho

Kolejny widoczek na przebudzenie.© czecho

Ścieżka rowerowa do St. Gilgen.© czecho

Ścieżka rowerowa do St. Gigen.© czecho

Widoczek na jezioro.© czecho

St. Gilgen.© czecho

Wolfgangsee widziane z St. Gilgen.© czecho

No to która na obiad ?© czecho

Jesteśmy już trochę wyżej.© czecho

Zameczek.© czecho

Malownicze Krotensee.© czecho

Podjazd na przełęcz.© czecho

Widok na Mondsee.© czecho

Zapada zmierzch.© czecho
Kategoria 2011, Austria 2011, wszystkie
Dane wyjazdu:
27.74 km
8.10 km teren
01:58 h
14.11 km/h:
Maks. pr.:50.15 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's Magic
Austria dzień 3 i 4 - Alpejskie widoki
Środa, 3 sierpnia 2011 · dodano: 08.08.2011 | Komentarze 8
Dzień 3 – Schafberg 02.08.2011Ponieważ okazało się, że części jeszcze nie doszły i rowery będziemy mieli dopiero na jutro, wybraliśmy się na pieszą wycieczkę na Schafberg. Przepłynęliśmy małym stateczkiem na druga stronę jeziora do St. Wolfgang. Na ten szczyt jeździła kolejka na szynach, ale przy cenie około 30 euro, dalej poszliśmy na nogach. Czym byliśmy wyżej tym widoki były wspanialsze. Dotarliśmy do schroniska, skąd na sam szczyt w ekspresowym tempie wyszedł sam Janusz. Natomiast pozostała część ekipy (Hania i ja) podziwialiśmy widoki z ławeczki przed schroniskiem. Ponieważ stateczek z St. Wolfgang pływał tylko do 18.00 zeszliśmy innym szlakiem do St Gilgen. Gdzie skosztowaliśmy miejscowej kuchni, wybierając potrawy na chybił trafił :) Ja trafiłem na kiełbasę z carry i frytki. Na camping wróciliśmy już po ciemku, ścieżką rowerowo-pieszą wzdłuż jeziora.

Poranne mgły nad Wolfgangsee.© czecho

Alpejski widoczek.© czecho

Widok na Ebensee.© czecho

Przeprawa do St. Wolfgang.© czecho

Architektura alpejska.© czecho

Na szlaku na Schafberg.© czecho

Szlak na Schafberg.© czecho

Szlak na Schafberg.© czecho

Pierwsze widoczki.© czecho

Tu jesteśmy już wyżej.© czecho

Niestety krowy nie były fioletowe.© czecho

Jeszcze jeden widoczek.© czecho

Na takie widoki można patrzeć godzinami.© czecho

Widok na nasz camping.© czecho

Schronisko pod Schafberg.© czecho

Kolejka na Schafberg.© czecho

Kolejka na Schafberg.© czecho

St. Gilgen nocą.© czecho
Dzień 4 – Jeziora Langbathsee 03.08.2011
Po południu jedziemy do Ebensee odebrać rowery z serwisu. Mam nowe przednie koło. Piasta taka jak była czyli Deore, obręcz wygląda na mocną, oczka na nyple kapslowane. Najważniejsze jednak jest to, że możemy wreszcie pojeździć na rowerach. Prosto z serwisu jedziemy nad dwa jeziora Vorderer Langbathsee i Hinterer Langbathsee. Trasa ta była jedną z dwóch poleconą nam przez Austriaka który nas stuknął, jako łatwa ale piękna. Najpierw 10-cio kilometrowy podjazd asfaltem do pierwszego jeziora a dalej już szutrową ścieżką nad drugie. Niestety pogoda pogorszyła się, nadciągnęły ciemne deszczowe chmury więc zdjęcia nie pokazują tego jak tam było pięknie. Objechaliśmy to jezioro i wróciliśmy nad pierwsze drugą strona brzegu. Tutaj poratowaliśmy dwoje miejscowych rowerzystów użyczając im kleju i łatki. Ponieważ powietrze dalej schodziło, Janusz odstąpił im nową dętkę. Na zjeździe dopadł nas deszcz, jednak bez problemów dotarliśmy do samochodu, zapakowaliśmy rowery i wróciliśmy na camping. Wieczorem świętując powrót na rowery poszły dwa wina austriacki i było bardzo wesoło.

Wolfgangsee o poranku.© czecho

Hinterer Langbathsee© czecho

Hinterer Langbathsee© czecho

Vorderer Langbathsee© czecho

Ścieżka wzdłuż jezior Langbathsee.© czecho

Vorderer Langbathsee© czecho
Kategoria 2011, Austria 2011, wszystkie
Dane wyjazdu:
0.00 km
0.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Austria dzień 1 i 2 - Pechowy początek
Poniedziałek, 1 sierpnia 2011 · dodano: 08.08.2011 | Komentarze 8
Dzień 1 - Podróż 31.07.2011Wyjazd do Austrii w składzie Hania, Janusz no i ja. Do celu mieliśmy dojechać samochodem, a potem z campingu zwiedzać okolice na rowerach. Zapakowaliśmy rowery na bagażnik z tyłu auta i po godzinie czwartej rano wyruszyliśmy w drogę. Skierowaliśmy się na Zwardoń, gdzie przekroczyliśmy granice. Na pierwszej stacji benzynowej mieli tylko roczne winietki na autostradę ale na kolejnej kupiliśmy już od razu na Słowacje i Austrie. Autostradami jechaliśmy na Bratysławę, ominęliśmy Wiedeń i skierowaliśmy się na Salzburg. Blisko już celu, po zjechaniu z autostrady mieliśmy niestety stłuczkę. Na ustąp pierwszeństwa przejazdu, z tyłu zagapił się Austriak (do czego sam się przyznał) i wjechał nam w tył. W moim rowerze mocno było wygięte przednie koło i pęknięta obręcz. W pozostałych, też wygięte po kole i jedna korba. Trochę ucierpiał też zderzak i szybka jednego ze świateł. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Sprawca przyznał się do winy i zaraz zaczął dzwonić do ubezpieczyciela, później jeździł też z nami po serwisach. Ironią losu było też to, że był to pasjonat jazdy na rowerze. Jechał ubrany w strój kolarski a z tyłu samochodu miał rower. Skończyło się to tak, że wszelkie uszkodzenia samochodu zostały pokryte przez ubezpieczyciela a uszkodzone elementy rowerów wymienione zostały na nowe, też na jego koszt. Niestety rowery odebraliśmy z serwisu dopiero w środę, więc w pierwsze dni mogliśmy zapomnieć o jeździe na rowerze. Stąd też ten wpis jest bez przejechanych kilometrów (pierwszy taki mój wpis na bikestats).

Na początek taki pech.© czecho
Rozbiliśmy się na „Campingu Primusbauer” nad Jeziorem Wolfgangsee i poszliśmy pieszo zwiedzać najbliższą okolice. Przeszliśmy wzdłuż jeziora, aż do przeprawy statkiem do St. Wolfgang. Na koniec dnia wypiliśmy jeszcze po piwie w knajpce.

Jezioro Wolfgangsee.© czecho

St. Wolfgang widziane z przeciwnego brzegu.© czecho

Jezioro Wolfgangsee.© czecho

Zachód słońca nad Wolfgangsee.© czecho
Dzień 2 – Salzburg 01.08.2011
Rano podjechaliśmy do St. Gilgen, gdzie odwiedziliśmy informacje turystyczną. Później jeszcze przeszliśmy się wzdłuż rzeki Ischl. Następnie spotkaliśmy się z Austriakiem, sprawcą stłuczki, z którym załatwialiśmy sprawy powypadkowe. Rowery zostały w serwisie w Ebensee.

Rzeka Ischl w rejonie Bad Ischl.© czecho

Turkusowe wody Ischl.© czecho
Po południu pojechaliśmy samochodem zwiedzić Salzburg. Zwiedziliśmy twierdze, wjeżdżając do niej nowoczesną kolejką, oraz stare miasto i ogrody Mirabell. Nie ma co się rozpisywać, niech przemówią zdjęcia.

Twierdza w Salzburgu.© czecho

Kolejka do twierdzy Hohensalzburg.© czecho

Widok z twierdzy Hohensalzburg.© czecho

Widok z twierdzy Hohensalzburg.© czecho

Widok z twierdzy Hohensalzburg.© czecho

Widok z twierdzy Hohensalzburg.© czecho

Salzburg - stare miasto.© czecho

Salzburg - stare miasto.© czecho

Salzburg - ogrody Mirabell.© czecho

Salzburg - ogrody Mirabell.© czecho

Salzburg.© czecho
Jeszcze trochę klimatów rowerowych.

Rowerów tu nie brakuje.© czecho

Wypożyczalnia rowerów.© czecho

Pomnik przy ścieżce rowerowej.© czecho
I coś na poprawę humoru.

Nie ma wątpliwości czyja to torba.© czecho
Kategoria 2011, Austria 2011, wszystkie
Dane wyjazdu:
128.08 km
20.00 km teren
07:26 h
17.23 km/h:
Maks. pr.:56.76 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's Magic
Wzdłuż Wisły
Czwartek, 28 lipca 2011 · dodano: 28.07.2011 | Komentarze 6
Prognozy pogody były optymistyczne. Wyruszyłem więc bladym świtem, kierując się na Szczyrk. Do Buczkowic jechałem jak zawsze bocznymi i polnymi drogami. Coraz trudniej z tym jest z powodu budowy obwodnicy. W jednym miejscu robotnicy przepuścili mnie jeszcze, ale zaraz za mną zastawili drogę barierkami. Było cały czas mgliście i wilgotno. Dopiero w centrum Szczyrku mgły się rozwiały i zaświeciło słońce na błękitnym niebie. Na Przełęczy Salmopolskiej zrobiłem tylko kilka zdjęć i zjechałem do Wisły.
Przełęcz Salmopolska.© czecho
Dalej korzystałem ze ścieżek rowerowych biegnących wzdłuż Wisły przez Ustroń do Skoczowa. W tygodniu, przy małej liczbie turystów jechało się fajnie. W Skoczowie przerwa na posiłek i ruszyłem w dalszą drogę wzdłuż Wisły na Ochaby.

Ścieżka rowerowa w Ustroniu.© czecho

Wisła przed Skoczowem.© czecho

Próg wodny na Wiśle.© czecho
W Ochabach po drugiej stronie Wisły zobaczyłem między drzewami dinozaura w Dream Parku. Przedostałem się na drugą stronę rzeki wąską kładką dla pieszych. Na rozstaju ścieżek wybrałem tą między Wisłą a parkiem. Widziałem parking i główny budynek ale dzieliło mnie od niego krzaki, rów i pola uprawne. Dalej już ciągnął się cały czas płot i trwały jeszcze intensywne prace budowlane. Zawróciłem i pojechałem drugą ścieżką i dotarłem do trasy szybkiego ruchu. Ponieważ nie miałem zamiaru popełnić samobójstwa pod rozpędzonym tirem, zawróciłem i skierowałem się, dalej ścieżką rowerową, na Drogomyśl. Przy następnej wizycie w tej okolicy sprawdzę czy już park działa i czy można tam dostać się od strony ścieżki rowerowej.

Ten dinozaur zaprasza turystów.© czecho

Dinozaury zza płotu.© czecho

Walka przyrody z techniką.© czecho
Następnie przez Chybie i Landek dotarłem do zapory J. Goczałkowickiego, skąd przy wzrastającym zachmurzeniu skierowałem się przez Czechowice-Dziedzice do Bielska. Niecałą godzinę po powrocie do domu zaczęło padać.

Widok z zapory.© czecho
Jutro pakowanie i w nocy wyjeżdżam na urlop. Mogę więc być nieobecny na bikestats przez dwa tygodnie (nie zabieram komputera), ale nie ma tak dobrze, ja tu jeszcze wrócę :) Mam nadzieję, że wtedy będę miał co wpisywać.
Kategoria 2011, ponad 100 km, wszystkie
Dane wyjazdu:
41.93 km
0.00 km teren
02:12 h
19.06 km/h:
Maks. pr.:50.64 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's Magic