Info
Ten blog rowerowy prowadzi czecho z miasta Bielsko-Biała. Przejechałem z bikestats.pl 16353.92 km w tym 1871.20 w terenie. Przed rejestracją na tym portalu przejechałem 15363 km (w latach 2003-2008). Jeżdżę z prędkością średnią 17.49 km/h.o mnie
moi znajomi(21)
moje rowery:
Kelly's Magic (aktualny)
Kelly's Quartz (poprzedni)
Sezon 2014
Sezony 2009-2013
Archiwum bloga
- 2013, Maj2 - 12
- 2013, Kwiecień1 - 7
- 2013, Styczeń1 - 9
- 2012, Grudzień2 - 12
- 2012, Październik3 - 14
- 2012, Wrzesień4 - 18
- 2012, Sierpień14 - 54
- 2012, Lipiec7 - 34
- 2012, Czerwiec8 - 32
- 2012, Maj10 - 78
- 2012, Kwiecień6 - 47
- 2012, Marzec4 - 35
- 2012, Luty1 - 8
- 2012, Styczeń2 - 18
- 2011, Grudzień2 - 20
- 2011, Listopad3 - 14
- 2011, Październik8 - 36
- 2011, Wrzesień6 - 30
- 2011, Sierpień14 - 71
- 2011, Lipiec7 - 44
- 2011, Czerwiec8 - 69
- 2011, Maj7 - 36
- 2011, Kwiecień8 - 49
- 2011, Marzec4 - 22
- 2010, Listopad5 - 6
- 2010, Październik6 - 12
- 2010, Wrzesień8 - 20
- 2010, Sierpień13 - 24
- 2010, Lipiec11 - 15
- 2010, Czerwiec9 - 4
- 2010, Maj7 - 4
- 2010, Kwiecień7 - 4
- 2010, Marzec4 - 6
- 2010, Luty3 - 0
- 2009, Grudzień1 - 3
- 2009, Listopad2 - 0
- 2009, Październik3 - 1
- 2009, Wrzesień6 - 3
- 2009, Sierpień14 - 5
- 2009, Lipiec7 - 0
- 2009, Czerwiec8 - 0
- 2009, Maj11 - 0
- 2009, Kwiecień11 - 0
- 2009, Marzec1 - 0
- 2009, Styczeń2 - 0
Dane wyjazdu:
40.09 km
20.20 km teren
02:37 h
15.32 km/h:
Maks. pr.:60.38 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:760 m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's Magic
Bieszczady dzień 5 - San
Środa, 2 maja 2012 · dodano: 06.05.2012 | Komentarze 7
Dzisiaj postanowiliśmy zobaczyć zakola Sanu. Do Polanki dojechaliśmy znaną już drogą, gdzie skręciliśmy tym razem w lewo. Czekała nas malownicza, leśna droga wzdłuż Wetliny. Jak się później okazało dodatkowymi atrakcjami były kaskady o których nie wiedzieliśmy.W takich okolicznościach przyrody można odpocząć.© czecho
Poidełko.© czecho
Tak sobie jedziemy.© czecho
Tutaj spokojna Wetlina.© czecho
Tutaj płynie trochę szybciej.© czecho
Kaskady na Wetlinie.© czecho
Zakole Wetliny.© czecho
Zaraz będziemy wracać drugą stroną.© czecho
Po przedostaniu się na drugą stronę rzeki czekał nas długi podjazd na Przełęcz Szczycisko, skąd zjechaliśmy nad San.
Podjazd na Przełęcz Szczycisko.© czecho
San.© czecho
Wzdłuż Sanu podjechaliśmy kilka kilometrów do punktu widokowego nad zakolami tej rzeki. Widok zasłaniały trochę drzewa ale i tak warto było.
Nad Sanem.© czecho
Nad Sanem.© czecho
Postój przy punkcie widokowym.© czecho
Widok na zakola Sanu.© czecho
San.© czecho
Wracaliśmy przez Rajsko i pokonując podjazd w Sakowczyk. Resztę dnia spędziliśmy na odpoczynku, zakupach i degustacji piwa.
San wpływający do Jeziora Solińskiego.© czecho
Kategoria 2012, Bieszczady, wszystkie
Dane wyjazdu:
36.14 km
8.70 km teren
02:17 h
15.83 km/h:
Maks. pr.:67.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:560 m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's Magic
Bieszczady dzień 4 - Baligród
Wtorek, 1 maja 2012 · dodano: 06.05.2012 | Komentarze 4
Szybki przejazd znaną już drogą przez Wołkowyje na Górzanke i skierowaliśmy się, odkrywając nowe tereny, w kierunku Baligrodu. Na początek czekał nas przejazd przez kilka brodów, dalej droga malowniczo wznosiła się wzdłuż potoku Wołkowyjka. Po drodze mieliśmy tylko jeden większy podjazd, który pozwolił na bardzo szybki zjazd do Baligrodu.Dobrze, że nie po deszczu.© czecho
Płasko to tu nie jest.© czecho
Widoczek.© czecho
Wiosna w Bieszczadach.© czecho
W centrum okazało się, że zabytkowy kościół jest w remoncie i jest ogrodzony płotem. Stojący w parku T-34 mogliśmy obfotografować już bez problemów.
Kościół w Baligrodzie.© czecho
T-34 w Baligrodzie.© czecho
Postój w parku.© czecho
Postanowiliśmy wracać górami, leśną drogą, stokami góry Markowska (748 m npm) przejechaliśmy na znaną nam już Przełęcz Pod Markowską, gdzie mieliśmy bliskie spotkanie z koziołkiem przebiegającym w poprzek drogę.
Ruszamy w teren.© czecho
Wiosna.© czecho
Bieszczadzki szlak.© czecho
Gęsty las.© czecho
Widoczek.© czecho
Zatrzymaliśmy się jeszcze w Górzance, przy zabytkowym, obecnie kościele a dawnej cerkwi.
Kiedyś cerkiew, obecnie kościół w Górzance.© czecho
Zabytkowe wnętrze.© czecho
Wielki, stary dąb.© czecho
Wieczorem poszliśmy do Wołkowyj na pstrąga i taka bestia czekała na nas na poboczu drogi. Nie przeszkodziło nam to jednak w dotarciu do celu, a pstrąg smakował wyśmienicie.
Przydrożna niespodzianka.© czecho
Kategoria 2012, Bieszczady, wszystkie
Dane wyjazdu:
43.67 km
5.00 km teren
02:19 h
18.85 km/h:
Maks. pr.:65.76 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:400 m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's Magic
Bieszczady dzień 3 - Cisna + Chatka Puchatka
Poniedziałek, 30 kwietnia 2012 · dodano: 06.05.2012 | Komentarze 8
Dzisiejszy dzień można podzielić na dwa etapy, pieszy i rowerowy. Rano samochodem podjechaliśmy na Przełęcz Wyżne (872 m npm), skąd pieszo udaliśmy się do schroniska Chatka Puchatka na Połoninie Wetlińskiej (1228 m npm). Trasa krótka i łatwa, więc bez problemów dotarliśmy do celu. Pogoda dopisała, więc widoki były piękne, co starałem się przedstawić na poniższych fotografiach. Dobrze, że wybraliśmy się tam w miarę wcześnie. W drodze powrotnej mijaliśmy tabuny turystów zmierzających na Połoniny.Pomnik na Przełęczy Wyżne.© czecho
Tam zmierzamy.© czecho
Droga na Połoninę Wetlińską.© czecho
Bieszczadzki szlak.© czecho
Pokręcone drzewa.© czecho
Bieszczadzki szlak.© czecho
Połonina Wetlińska.© czecho
Doszliśmy do celu.© czecho
Chatka Puchatka.© czecho
Wnętrze chatki.© czecho
Góralskie graffiti.© czecho
Połonina Caryńska w tle.© czecho
Połonina Wetlińska.© czecho
Widok z Połoniny Wetlińskiej.© czecho
Wracamy na Przełęcz Wyżne.© czecho
Po południu przyszedł czas na rower. Szybko przejechaliśmy przez Polanki, by odbić w leśną drogę do cerkwi w Łopiance. Po drodze kolejna atrakcja, wypalanie węgla drzewnego.
Dzwonnica w Terce.© czecho
Wjeżdżamy w dolinkę.© czecho
Załadowany piec.© czecho
Tutaj już się pali.© czecho
Pali się, oj będzie węgiel drzewny.© czecho
Zadymiona dolinka.© czecho
Cerkiew w Łopience.© czecho
Wnętrze cerkwi w Łopience.© czecho
Cerkiew w Łopience.© czecho
Następnie za cel została obrana Cisna i bar „Siekierezada”. Znaleźliśmy w centrum budynek o tej nazwie, ale była to galeria a nie kultowy bar, więc chyba to nie było to co szukaliśmy. Powrót tą samą drogą.
Galeria "Siekierezada" w Cisnej.© czecho
Droga powrotna.© czecho
Postój nad rzeczką.© czecho
Kategoria 2012, Bieszczady, wszystkie
Dane wyjazdu:
46.69 km
2.00 km teren
02:51 h
16.38 km/h:
Maks. pr.:59.83 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:780 m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's Magic
Bieszczady dzień 2 - Solina
Niedziela, 29 kwietnia 2012 · dodano: 05.05.2012 | Komentarze 8
Dzisiaj postanowiliśmy odwiedzić stały punkt programu turystów w Bieszczadach, zaporę w Solinie. Przez Wołkowyje i Polańczyk, pokonując liczne podjazdy, dotarliśmy do Soliny. Po drodze podziwiając przyrodę.Ładne to takie.© czecho
Skręciliśmy w dróżkę, w kierunku zapory i szok. Tłumy większe niż na Krupówkach. Prowadząc rowery przeszliśmy na drugi koniec zapory. Największym problemem było zrobienie zdjęcia bez przypadkowych osób, długo trzeba było czekać na taki moment.
Jezioro Solińskie.© czecho
Tłumy na zaporze.© czecho
Śmigłowce pod zaporą.© czecho
Widok z zapory w Solinie.© czecho
Zapora w Solinie.© czecho
Zapora w Solinie.© czecho
Jezioro Solińskie.© czecho
Takie tłumy to nie dla nas, więc nie zabawiliśmy tam długo i robiąc małe kółko, zahaczając o Bóbrkę, wróciliśmy do Soliny. Na początku wracaliśmy tą samą drogą, robiąc postój na parkingu leśnym, by w Myczkowie odbić na Berezkę.
Wiosenny las.© czecho
Las nad jeziorem.© czecho
Przez Wolę Matiasową i Bereźnice Wyżną, w ciszy i spokoju przy znikomym ruchu samochodowym, wyjechaliśmy na Przełęcz Pod Markowską. Po drodze zagapiwszy się na piękne okoliczności przyrody o mało nie przejechałem sporego węża, przepełzającego w poprzek drogi. Na szczęście udało się go ominąć.
Bieszczadzki widoczek.© czecho
Następnie leśną drogą zjechaliśmy do Gorzanki, skąd już przez Wołkowyje mieliśmy blisko na noclegi.
Zjazd z przełeczy.© czecho
Leśna droga.© czecho
Wiosna w Bieszczadach.© czecho
Bieszczadzki szlak.© czecho
Wieczorem mieliśmy mały ruch na drodze przed domem. Karetka, dwie straże pożarne, radiowozy policyjne przejeżdżały co chwilę. Po kilku minutach przeleciał śmigłowiec ratunkowy, lądując z trzy kilometry dalej. Okazało się później, że to wszystko do wypadku drogowego.
Kategoria 2012, Bieszczady, wszystkie
Dane wyjazdu:
15.71 km
7.50 km teren
01:08 h
13.86 km/h:
Maks. pr.:39.89 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:230 m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's Magic
Bieszczady dzień 1 - Bukowiec
Sobota, 28 kwietnia 2012 · dodano: 05.05.2012 | Komentarze 5
W końcu nastał długi weekend i mogliśmy, razem z kolegą, ruszyć w Bieszczady. Wyjazd miał mieć charakter wypoczynkowy. Oczywiście z rowerami, ale bez szaleństw i długich tras. Rowery mieliśmy zamontowane na bagażniku już dzień wcześniej, więc rano wrzuciliśmy do samochodu tylko bagaże i w drogę.Tatry widziane z samochodu.© czecho
Jeszcze ośnieżone Tatry.© czecho
Nie mieliśmy rezerwacji noclegów, więc trochę kręciliśmy się po okolicy zanim znaleźliśmy nocleg we wsi Bukowiec. Po rozpakowaniu postanowiliśmy wykorzystać pozostały czas na poznanie najbliższej okolicy. Leśną drogą przejechaliśmy kółeczko stokami góry Kamień (618 m npm).
Leśna droga.© czecho
Zbocza góry Kamień.© czecho
Podjechaliśmy jeszcze do wsi Wołkowyja skąd było już widać Jezioro Solińskie, rozpoznając po drodze rozmieszczenie sklepów. Po powrocie, po trudach podróży posililiśmy się piwem prowadząc rozmowy z miłą gospodynią.
Prawie Jezioro Solińskie.© czecho
Jezioro Solińskie.© czecho
Jezioro Solińskie.© czecho
Kategoria 2012, Bieszczady, wszystkie
Dane wyjazdu:
102.82 km
12.00 km teren
05:53 h
17.48 km/h:
Maks. pr.:55.17 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1160 m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's Magic
Stecówka
Niedziela, 22 kwietnia 2012 · dodano: 22.04.2012 | Komentarze 11
Prognozy pogody były w miarę optymistyczne, więc postanowiłem pojechać trochę dalej od domu. Na początek stawiłem się na starcie 32 Rodzinnego Rajdu Rowerowego, jako obserwator. Tradycyjnie liczba uczestników była duża. Na ostatnim rajdzie, jesienią (organizowane są dwa razy w roku) jechało ponad 2000 rowerzystów. Chwilę popatrzyłem, następnie samotnie skierowałem się, przez Wilkowice i Buczkowice, na Szczyrk. W samym Szczyrku mocno odczuwałem czołowy wiatr, ale na podjeździe na Przełęcz Salmopolską, albo wiatr się uspokoił, albo się przyzwyczaiłem bo nie było tak źle.Przełęcz Salmopolska.© czecho
Na przełęczy nie zabawiłem długo i zjechałem do Wisły, z małym postojem przy skoczni. Postanowiłem nie wracać jeszcze do domu i skręciłem w kierunku J. Czerniańskiego.
Skocznia w Wiśle.© czecho
J. Czerniańskie.© czecho
Następnie odwiedziłem dolinę Czarnej Wisełki. Tutaj straciłem sporo czasu i średnia spadła :) Strasznie podobają mi się górskie potoki z kaskadami i wodospadzikami, nie mogę wzdłuż nich przejechać obojętnie. Co kilkaset metrów coś mi się podoba i staję robić zdjęcia.
Czarna Wisełka.© czecho
Czarna Wisełka.© czecho
Dolina Czarnej Wisełki.© czecho
Dolina Czarnej Wisełki.© czecho
Nic nie szkodzi, w prawo jest fajny podjazd na Stecówke.© czecho
Wracać nie chciałem tą samą drogą, więc wgramoliłem się ładnym asfalcikiem na Stecówke. Tutaj kolejna sesja foto.
Magic i magia Beskidów.© czecho
Beskidzki widoczek.© czecho
Jeszcze jeden widoczek.© czecho
Kościółek na Stecówce.© czecho
Ładne chmurki.© czecho
Powrót na Przełęcz Szarcula, skąd odbiłem jeszcze na Przełęcz Kubalonka, wróciłem i zjechałem obok zameczku z powrotem nad J. Czerniańskie.
Widok na J. Czerniańskie.© czecho
Przełęcz Kubalonka.© czecho
Zamek Prezydenta RP w Wiśle.© czecho
Wracałem ścieżkami rowerowymi przez Wisłę i Ustroń, a następnie znanymi dobrze drogami przez Górki Wielki i Jaworze. Ostanie 7 km w deszczu, ale nie zepsuło mi to humoru, wycieczkę i tak uważam za bardzo udaną. W końcu to pierwsza setka w tym roku.
Kategoria wszystkie, ponad 100 km, 2012
Dane wyjazdu:
46.71 km
0.10 km teren
02:24 h
19.46 km/h:
Maks. pr.:49.67 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:450 m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's Magic
Jaworze
Sobota, 21 kwietnia 2012 · dodano: 21.04.2012 | Komentarze 5
Po trzech tygodniach przerwy znowu wyskoczyłem na rower. Przeczekałem popołudniowy deszcz, po czym ruszyłem do Jaworza, tak trochę dookoła przez Mazańcowice, Międzyrzecze Górne i Jasienica. Dotarłem do kościółka w Jaworzu Nałężu.Górski potok w Jaworzu Nałężu.© czecho
Wiosenne kwiaty.© czecho
Dane wyjazdu:
80.77 km
0.00 km teren
04:09 h
19.46 km/h:
Maks. pr.:51.66 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:560 m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's Magic
Wadowice
Niedziela, 1 kwietnia 2012 · dodano: 01.04.2012 | Komentarze 10
Co roku, już od pierwszej rocznicy śmierci Jana Pawła II, staram się pojechać na rowerze do Wadowic. Ponieważ w tym roku 2 kwietnia przypada w tygodniu, postanowiłem zrobić to w najbliższy tej dacie weekend. Zmartwiła mnie pogoda. Zimno, wieje, deszcz i śnieg. W sobotę było paskudnie, może więc w niedzielę. Nad ranem patrzę a tu biało za oknem. Na szczęście później droga zrobiła się czarna, więc postanowiłem wyruszyć, mimo zapowiadanego śniegu i wiatru. Do Wadowic jechało mi się fajnie, szosa sucha, tylko w Kętach trochę poprószył śnieg, no i najważniejsze z wiatrem. Po dwóch godzina spokojnie jadąc, oszczędzając siły na powrót, byłem na miejscu. Zrobiłem kilka zdjęć kościoła i okolicy. Budynek domu rodzinnego Ojca Św. jest w remoncie, a i wokół kościoła jest rozkopane, więc zdjęć nie ma dużo. Powrót był już znacznie ciekawszy. Gdy byłem jeszcze na rynku zaczął padać śnieg.Rynek i kościół w Wadowicach.© czecho
Gołębie, prawie jak w Krakowie :)© czecho
Rodzinny dom Jana Pawła II w remoncie.© czecho
Reklama na dwóch kółkach.© czecho
Pada śnieg.© czecho
Z powodu pogody postanowiłem wracać tą samą drogą. Najkrótszą i najprostszą, znaną mi, trasą z wykorzystaniem bocznych i lokalnych dróg. Z Wadowic wyjazd pod górkę i pod wiatr, na dodatek zaczął mocniej padać śnieg. Przy stawach w Frydrychowicach pogoda się zmieniła, zaświeciło słońce i pokazało się błękitne niebo. Wiać z przodu niestety nie przestało. I tak przez dłuższy odcinek.
Tym razem wiosennie.© czecho
Jeszcze jeden widoczek.© czecho
Za dobrze było, więc przyszła wielka czarna chmura z której z daleka było widać, że napiernicza śniegiem. Dopadłem przystanku PKS, gdzie postanowiłem przeczekać zamieć. Źle trafiłem, szyby od strony z której wiało akurat nie było, ale zawsze to coś.
Schronienie na przystanku.© czecho
Można jechać dalej.© czecho
Przed Kętami zmieniłem trochę trasę, dzięki czemu udało mi się ominąć kolejną śnieżną chmurę. Za to od Kóz towarzyszyło mi już słońce a drogi były suche. Droga powrotna, pod wiatr i z postojami, zajęła mi już 3 godziny. Godzinę dłużej niż z wiatrem i bez śniegu.
Rynek w Kętach.© czecho
Trasa: Bielsko-Biała - Kęty - Nidek - Wieprz - Frydrychowice – Wadowice i z powrotem.
Dane wyjazdu:
80.60 km
1.10 km teren
04:37 h
17.46 km/h:
Maks. pr.:58.45 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1280 m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's Magic
Trzy przełęcze.
Sobota, 24 marca 2012 · dodano: 24.03.2012 | Komentarze 8
Pogoda zachęcała do wyjścia na rower. Ruszyłem tym razem w góry, z postanowieniem zrobienia kilku podjazdów. Na początek Przełęcz Przegibek, znana niemal na pamięć. Na przełęczy nie zabawiłem długo, nawet nie robiłem zdjęć. Widoczność była kiepska, nie było widać nawet Żaru, a i bliski plan był szaro-bury, nieciekawy. Szybko zjechałem do Międzybrodzia Bialskiego, skąd skierowałem się do Porąbki.Zapora w Porąbce.© czecho
Następnie ruszyłem w górę Wielkiej Puszczy. Kilka razy zatrzymywałem się fotografować, a to kwiatek rósł przy drodze, a to wypatrzyłem fajne kaskady zasłonięte w lecie przez liście.
Górski potok.© czecho
O, coś zielonego.© czecho
Wielka Puszcza.© czecho
Wielka Puszcza.© czecho
Teraz czekał mnie podjazd na Przełęcz Beskid Targanicki, krótki ale wymagający. Miałem obawy co do kondycji na początku sezonu, ale wkulałem się bez większych problemów żółwim tempem 6 km/h.
Przełęcz Beskid Targanicki.© czecho
Podjazd na przełęcz.© czecho
Zjechałem do Targanic, skąd rozpocząłem kolejny podjazd na Przeł. Kocierską. Tutaj przyznam się do jednego postoju. Oficjalna wersja brzmi: zrobić zdjęcie :) Urozmaiceniem końcówki był krążący nad przełęczą śmigłowiec, który jak się później okazało, wylądował na parkingu dla samochodów poniżej restauracji.
Przerwa na zdjęcie.© czecho
Na Przełęczy Kocierskiej.© czecho
Restauracja na przełęczy.© czecho
Można i tak, a ja się męczyłem na rowerze :)© czecho
Z Kocierza zjechałem do Oczkowa i skierowałem się na zaporę w Tresnej, skąd drugą stroną jeziora ruszyłem w kierunku Bielska. Pod kościołem w Łodygowicach zrobiłem sobie postój na ławeczce stojącej w słoneczku. Tak się tam rozleniwiłem, że miałem problem ruszyć tyłek w dalszą drogę. W obawie, co by mi się tam nie zdrzemnęło :), po pół godzinie zebrałem się w sobie i ruszyłem dalej. Wracałem przez Wilkowice Hucisko, robiąc ostatni, krótki podjazd.
Dane wyjazdu:
74.12 km
4.50 km teren
03:57 h
18.76 km/h:
Maks. pr.:42.99 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:280 m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's Magic
Pszczyna
Niedziela, 18 marca 2012 · dodano: 18.03.2012 | Komentarze 11
Pierwsze kilkanaście kilometrów towarzyszyłem koledze. Później musiał wracać do Bielska, więc samotnie skierowałem się do Pszczyny. Widziałem na bikestats już piękne zdjęcia wiosennych kwiatów, no i też postanowiłem sfotografować przebiśnieg albo jakieś inne kwiecie wiosenne. Dodatkowo miały być to dzikie a nie ogródkowe kwiaty. Pomyślałem, że gdzie jak nie w parku można je zobaczyć. Zjeździłem cały park w Pszczynie i nie zobaczyłem ani jednego kwiatka. Skupiłem się więc na fotografowaniu architektury.Rynek w Pszczynie.© czecho
Rynek w Pszczynie.© czecho
Pałac w Pszczynie.© czecho
Park w Pszczynie.© czecho
W drodze powrotnej podjechałem nad jezioro Goczałkowickie zobaczyć cienką, ale jeszcze istniejącą tafle lodu. Pokręciłem się po lesie i skierowałem się na Goczałkowice Zdrój, omijając zatłoczoną zaporę.
Lód jeszcze trzyma.© czecho
Leśna ścieżka.© czecho
Z Goczałkowic wracałem przez Ligote i Mazańcowice, trzymając się w miarę możliwości bocznych dróg. Jedyną przygodą na tym odcinku było spotkanie z sympatycznym i bardzo ruchliwym zwierzakiem.
Ciekawość silniejsza od strachu.© czecho