Info
Ten blog rowerowy prowadzi czecho z miasta Bielsko-Biała. Przejechałem z bikestats.pl 16353.92 km w tym 1871.20 w terenie. Przed rejestracją na tym portalu przejechałem 15363 km (w latach 2003-2008). Jeżdżę z prędkością średnią 17.49 km/h.o mnie
moi znajomi(21)
moje rowery:
Kelly's Magic (aktualny)
Kelly's Quartz (poprzedni)
Sezon 2014
Sezony 2009-2013
Archiwum bloga
- 2013, Maj2 - 12
- 2013, Kwiecień1 - 7
- 2013, Styczeń1 - 9
- 2012, Grudzień2 - 12
- 2012, Październik3 - 14
- 2012, Wrzesień4 - 18
- 2012, Sierpień14 - 54
- 2012, Lipiec7 - 34
- 2012, Czerwiec8 - 32
- 2012, Maj10 - 78
- 2012, Kwiecień6 - 47
- 2012, Marzec4 - 35
- 2012, Luty1 - 8
- 2012, Styczeń2 - 18
- 2011, Grudzień2 - 20
- 2011, Listopad3 - 14
- 2011, Październik8 - 36
- 2011, Wrzesień6 - 30
- 2011, Sierpień14 - 71
- 2011, Lipiec7 - 44
- 2011, Czerwiec8 - 69
- 2011, Maj7 - 36
- 2011, Kwiecień8 - 49
- 2011, Marzec4 - 22
- 2010, Listopad5 - 6
- 2010, Październik6 - 12
- 2010, Wrzesień8 - 20
- 2010, Sierpień13 - 24
- 2010, Lipiec11 - 15
- 2010, Czerwiec9 - 4
- 2010, Maj7 - 4
- 2010, Kwiecień7 - 4
- 2010, Marzec4 - 6
- 2010, Luty3 - 0
- 2009, Grudzień1 - 3
- 2009, Listopad2 - 0
- 2009, Październik3 - 1
- 2009, Wrzesień6 - 3
- 2009, Sierpień14 - 5
- 2009, Lipiec7 - 0
- 2009, Czerwiec8 - 0
- 2009, Maj11 - 0
- 2009, Kwiecień11 - 0
- 2009, Marzec1 - 0
- 2009, Styczeń2 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
2011
Dystans całkowity: | 4269.68 km (w terenie 475.70 km; 11.14%) |
Czas w ruchu: | 247:07 |
Średnia prędkość: | 17.28 km/h |
Maksymalna prędkość: | 65.11 km/h |
Liczba aktywności: | 66 |
Średnio na aktywność: | 64.69 km i 3h 44m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
58.09 km
0.00 km teren
02:40 h
21.78 km/h:
Maks. pr.:43.84 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's Magic
Deszczowa wycieczka
Niedziela, 9 października 2011 · dodano: 09.10.2011 | Komentarze 7
Po obiedzie już nie wytrzymałem i mimo brzydkiej pogody wybrałem się na rower. Ubrałem wodoszczelne ciuchy i unikając terenu, z powodu błota, ruszyłem na północ. Zajechałem przez Czechowice-Dziedzice, zaporę J. Goczałkowickiego i Pszczynę nad Zbiornik Łąka. Do celu dwukrotnie dość mocno popadało. Powrót odbył się w jeszcze gorszych warunkach, prawie cały czas padał deszcz, mniej lub bardziej, a na dodatek jakby się ochłodziło. Chyba poruszałem się razem z chmurą deszczową. Ponieważ przygotowałem się na to pod względem ubioru, nie było to większym problemem. Widzę w relacjach na bikestats, że w innych rejonach kraju trafiało się i pogodne niebo.W rejonach zapory Zbiornika Łąka mojemu aktualnemu rumakowi stuknęło 10000km. Przez cały ten dystans spisywał się bez zarzutu. Poza trzykrotnym przebiciem dętki nie miałem żadnych awarii na trasie. Ma już wymieniony cały napęd i po wypadku w Austrii nowe przednie koło. Mam nadzieję jeszcze trochę na nim przejechać.
Magic na zaporze.© czecho
Zbiornik Łąka - zapora.© czecho
I tak przez cały dzień.© czecho
Zaraz zacznie padać.© czecho
Pochmurnie i mglisto a ten jeszcze dodaje swoje "trzy grosze".© czecho
Dane wyjazdu:
47.38 km
17.80 km teren
03:46 h
12.58 km/h:
Maks. pr.:40.25 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's Magic
W góry
Niedziela, 2 października 2011 · dodano: 03.10.2011 | Komentarze 4
Wypad z kolegą (niezrzeszony w bikestats), w celu dotarcia jego nowego roweru przed przeglądem gwarancyjnym. Miało być po dziurach i kamieniach więc skierowaliśmy się w najbliższe góry, mimo, że w niedziele można było się tam spodziewać sporego ruchu. W teren wjechaliśmy w Wapienicy, skąd drogą techniczną przejechaliśmy na Dęboowiec. Dalej ruszyliśmy czerwonym szlakiem czyli nartostradą na Szyndzielnie. Podjazd nie przysporzył nam większych problemów. Po dotarciu do drogi łączącej górną stacje kolejki i schronisko na Szyndzielni zapadła decyzja o ominięciu schroniska. Nie było sensu pchać się w te tłumy.Pierwszy zawijas.© czecho
Niedziela na Szyndzielni.© czecho
Widok z Szyndzielni.© czecho
Nadchodzi jesień.© czecho
Następnie przejechaliśmy na siodło pod Klimczokiem (1040 m npm), skąd niezbyt szczęśliwie postanowiliśmy zjechać czerwonym szlakiem na Przełęcz Karkoszczonka.
Siodło pod Klimczokiem.© czecho
Słowo zjechać okazało się użyte trochę na wyrost, powinienem napisać zejść na Przełęcz Karkoszczonka :) Sporą część tej tarasy przeszedłem prowadząc rower. Nie będę opisywał szczegółów, ale nie był to szlak odpowiedni dla moich starych kości :) Po dotarciu do Chaty Wuja Toma zrobiliśmy sobie przerwę na uzupełnienie płynów, oczywiście bezalkoholowo.
Tutaj jeszcze nie jest tak źle.© czecho
Skręcamy do Chaty Wuja Toma.© czecho
Chata Wuja Toma.© czecho
W dalszą drogę ruszyliśmy w kierunku przełęczy Salmopolskiej. Kamieni tu tyle, że nawet ostatnio w kamieniołomach w Kozach tyle nie walało mi się pod kołami :) W połowie podjazdu/podejścia na Hyrce usłyszeliśmy od schodzących z góry turystów, że najgorsze dopiero przed nami. Ponieważ właśnie mijaliśmy ciekawie wyglądającą drogę odbijającą w lewo, zastosowaliśmy się do hasła „kończ waść, wstydu oszczędź” i skręciliśmy w nią. Droga ta wkrótce zmieniła się w typową techniczną drogę, którą zjechaliśmy bez problemów do głównej drogi w rejonie pętli autobusowej Szczyrk Solisko.
Beskidzki widoczek.© czecho
Kierunek Hyrca.© czecho
Skrzyczne.© czecho
Powrót przez Buczkowice i Wilkowice to już czysta rekreacja.
Dane wyjazdu:
93.03 km
26.10 km teren
05:34 h
16.71 km/h:
Maks. pr.:53.67 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's Magic
Biała Wisełka
Sobota, 1 października 2011 · dodano: 01.10.2011 | Komentarze 5
Początek trasy znany na pamięć, Wilkowice, Buczkowice, boczne i polne drogi, krzaki, ścieżka rowerowa. Następnie rozpocząłem podjazd na Przełęcz Salmopolską. Już za centrum pierwsze zdziwienie. Minąłem, jadącego z naprzeciwka rowerzystę z ręką w gipsie aż po łokieć. To dopiero jest cykloza. Pozdrawiam jeśli to czyta. Po wygramoleniu się na przełęcz, tym razem postanowiłem skręcić w lewo, w szeroką szutrową drogę. Droga ta okazała się bardzo widokowa, ponieważ drzewa w tym rejonie są już mocno przetrzebione więc często są miejsca z których rozpościera się rozległy, piękny widok. Trasa szeroka, łatwa technicznie, przeszkadzają tylko liczne miejsca umożliwiające przepływ wody w poprzek drogi, zastosowane tutaj pnie drzew są miejscami wyjątkowo szeroko rozstawione. Pewnie jest to konieczne aby woda nie zniszczyła drogi, więc trzeba się z tym pogodzić. Zastanawiałem się czy nie pociągnąć aż po schronisko pod Baranią Górą, ale na rozstaju dróg stojący tam myśliwi oznajmili mi, że właśnie rozpoczyna się w tym rejonie polowanie. Nie chciałem zostać wzięty za jelenia, chociaż rogaczem nie jestem :) i zjechałem do doliny Białej Wisełki. Całą trasę zrobię sobie już w przyszłym roku, gdy dzień będzie znacznie dłuższy. Teraz nastąpi fotograficzna relacja z tego odcinka trasy.Zatłoczona przełęcz pozostała z tyłu.© czecho
Pierwsze widoczki.© czecho
Autostrada do nieba.© czecho
Tam gdzieś biegnie szlak turystyczny.© czecho
Kolejny widoczek.© czecho
Pierwsze oznaki jesieni.© czecho
Teraz już z górki.© czecho
Będąc nad Białą Wisełką oczywiście podszedłem pod Kaskadę Rodła. Strasznie żałowałem, że nie miałem ze sobą chociaż mini statywu i niestety moje ulubione zdjęcia górskich potoków na długich czasach naświetlania wyszły trochę nieostro. Nie pomogła nawet stabilizacja obrazu.
Kaskada Rodła.© czecho
Ponieważ czas uciekał, zrobiłem jeszcze tylko zdjęcia z zapory J. Czerniańskiego i ruszyłem do domu. Jechałem ścieżką rowerową wzdłuż Wisły przez Wisłę i Ustroń a następnie przez Górki Wielkie i Jaworze wróciłem do Bielska.
Jezioro Czerniańskie.© czecho
Dane wyjazdu:
33.81 km
3.50 km teren
01:52 h
18.11 km/h:
Maks. pr.:52.24 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's Magic
Kamieniołom w Kozach
Sobota, 24 września 2011 · dodano: 24.09.2011 | Komentarze 8
Krótki wypad w miejsce w którym jeszcze nie byłem, do kamieniołomu w Kozach. Po drodze zatrzymałem się tylko przy nowej obwodnicy Bielska i w centrum w Kozach. Trwają tu prace przy budowie ronda, wszystko rozkopane, ruch wahadłowy a musiałem się przedostać na drugą stronę drogi Bielsko-Kraków.Niowiutka obwodnica Bielska-Białej. Nadzieja na odkorkowanie miasta.© czecho
Gdy skończył mi się asfalt i zaczął teren, popełniłem mały błąd. Skręciłem za motocyklem crossowym sądząc, że pewnie jedzie nad jeziorko w kamieniołomach. Może i tak było, ale trafiłem pod strome zbocze pod które spokojnie podjeżdżali motocykliści , ale ja na rowerze byłem bez szans.
Zaczyna się pod górkę.© czecho
Motorem dali radę.© czecho
Nie chciałem się wracać, rozpocząłem więc wspinaczkę z rowerem wąską, leśną ścieżką na pierwsze piętro. Stąd rozciągały się już piękne widoki. Po zrobieniu zdjęcia ruszyłem dalej w górę, oglądając po drodze przekrój geologiczny skał.
Widok z pierwszego piętra.© czecho
Częsty widok w kamieniołomie. Kamienie :)© czecho
Okazało się, że trafiłem niechcący od razu na drugie piętro, ze wspaniałym widokiem z góry na jeziorko, nad które chciałem dojechać.
Drugie piętro (bez windy) zdobyte.© czecho
Widoczki jeszcze piękniejsze.© czecho
Jeziorko w kamieniołomach.© czecho
Widok z kamieniołomów w Kozach.© czecho
Idzie jesień.© czecho
Pozostał mi już tylko zjazd nad jeziorko i powrót do Kóz właściwą już drogą.
Tam na górze byłem przed chwilą.© czecho
Na zjeździe okazało się, że nawet gdybym nie skręcił za motocyklistą to i tak tutaj prowadziłbym rower. Kilometrów dzisiaj było niewiele, ale zobaczyłem nowe miejsce, o co w najbliższej okolicy jest coraz trudniej. Od razu też, gubiąc się na początku, zwiedziłem wszystkie ścieżki wzdłuż i wszerz w kamieniołomie.
Dane wyjazdu:
62.41 km
5.30 km teren
03:32 h
17.66 km/h:
Maks. pr.:55.17 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's Magic
Jeziora zaporowe
Niedziela, 18 września 2011 · dodano: 18.09.2011 | Komentarze 2
Wyjechałem dopiero w południe, więc skierowałem się też na południe, bez jakiegoś konkretnego celu. Tak sobie jechałem bocznymi drogami przez Wilkowice i Buczkowice. Następnie skierowałem się do Godziszki. Tutaj skręciłem w drogę, w którą jeszcze nigdy wcześniej nie skręcałem (chyba ul. Myśliwska). Kilometr był asfalt a potem pojechałem jeszcze w terenie dolinką miedzy górami Skalite i Niesłychany Groń.Górski potoczek.© czecho
Po przerwie na batona wróciłem do głównej drogi. Przejechałem jeszcze kawałek w stronę Lipowej do miejsca z którego mogłem zrobić zdjęcie Kotliny Żywieckiej.
Kotlina Żywiecka.© czecho
Wróciłem do Godziszki i zjechałem w dół do Łodygowic.
Kościół w Łodygowicach.© czecho
Dalej moja trasa wiodła wzdłuż jezior zaporowych, z przerwą na kiełbaskę z grilla w Tresnej.
Zapora w Tresnej.© czecho
Łabędź i brzydkie kaczątka :)© czecho
Do Bielska wróciłem z Międzybrodzia Bialskiego przez Przełęcz Przegibek.
Dane wyjazdu:
160.08 km
20.30 km teren
07:50 h
20.44 km/h:
Maks. pr.:42.17 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's Magic
Zamek Lipowiec
Sobota, 17 września 2011 · dodano: 18.09.2011 | Komentarze 10
Wpis zaległy z soboty. Wystartowałem przed świtem, przy temperaturze 9 stopni. Ubrany na cebulkę, ponieważ dzień miał być pogodny, szybko ruszyłem w kierunku Bestwiny. Niestety daleko w takim tempie nie ujechałem. Już po 6 km zrobiłem dłuższy, nieplanowany postój. Świt nad zamglonym stawem zapowiadał się ciekawie i nie potrafiłem przejechać obojętnie obok takiego zjawiska, nie robiąc zdjęć.Kellys Magic o świcie.© czecho
Tutaj już sam świt, bez roweru :)© czecho
Wstaje nowy dzień.© czecho
Dwa słońca, dwa światy.© czecho
Po 15 minutach ruszyłem dalej przez Bestwinę, Starą Wieś do Wilamowic.
Dzień zapowiada się ładnie.© czecho
Dalej, raczej już bez postojów, przez Zasole, Skidzin, Wilczkowice i Rajsko dojechałem do Oświęcimia. Przez miasto przejechałem bez problemów, oznaczoną ścieżką rowerową, kierując się na Dwory II. Tutaj, aby przedostać się przez oba koryta Wisły, trzeba nabić kilometry, tam i z powrotem, od mostu przy śluzie w Dworach II do kładki przez stare koryto Wisły. Stąd wzdłuż Wisły przez Mętków dotarłem do celu wycieczki, zamku Lipowiec w Babicach. Na dziedzińcu zamkowym zjadłem co nie co i podjechałem jeszcze, pierwszy raz, pod skansen w Wygiełzowie. Postałem kilka minut przy kasie (bilet 8,50 zł), ale była zamknięta mimo otwartego już wejścia i nawet nie było z kim pogadać.
Zamek Lipowiec.© czecho
Skansen w Wygiełzowie.© czecho
A gdzie panienka z okienka?© czecho
Wracałem się, do miejscowości Gromiec przy kładce przez Wisłę, tą samą drogą. Słońce świeciło już ładnie zrobiłem więc kilka fotek.
Droga wzdłuż Wisły.© czecho
Nad Wisłą.© czecho
Koniki.© czecho
Tutaj skierowałem się na Zbiornik Imieliński wkraczając na tereny jeszcze mi nieznane. Po drodze zatrzymałem się przy samolocie, stojącym jako reklama przy drodze.
Na emeryturze.© czecho
Kolejny postój nastąpił przy nietypowej posesji prywatnej z parkingiem równie ciekawym. Zobaczyłem przy drodze reklamę, dwa stare motocykle wiszące na elewacji budynku. Zrobiłem zdjęcie, obejrzałem się na drugą stronę ulicy i już wiedziałem, że trochę zdjęć tutaj zrobię.
Nietypowa brama do posesji.© czecho
Parking też był ozdobiony w tym klimacie.© czecho
Niemiecki wóz opancerzony z kuchnią polową...© czecho
... z licznymi akcesoriami.© czecho
Kawałek historii.© czecho
Do Zbiornika Imielińskiego dojechałem od południowej strony. Przywitał mnie płot w prawo i w lewo. Pojechałem w prawo i mając cały czas po lewej ogrodzenie, długo jeszcze jechałem wschodnią stroną jeziora. Cierpliwość została nagrodzona i gdy płot się skończył, mogłem dostać się nad jezioro. Nacieszywszy oczy pięknymi widokami rozpocząłem drogę powrotną.
Magic nad jeziorkiem.© czecho
Piękny widoczek.© czecho
Piasku jak nad morzem.© czecho
Ponieważ nic ciekawego w drodze powrotnej się nie działo (no chyba tylko przeprawa mostem kolejowym przez rzeczkę Pszczynka w Jedlinie, z powodu przebudowy mostu drogowego) napiszę tylko trasę. Nowy Bieruń, Jedlina, Wola, Pszczyna, Goczałkowice Zdrój, Czechowice-Dziedzice, Bielsko-Biała.
Kategoria 2011, ponad 100 km, wszystkie
Dane wyjazdu:
91.38 km
8.80 km teren
04:50 h
18.91 km/h:
Maks. pr.:47.83 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's Magic
Ustroń
Niedziela, 11 września 2011 · dodano: 12.09.2011 | Komentarze 2
Niedziela zapowiadała się idealnie na wycieczkę rowerową. Miało być ciepło i słonecznie. Za cel obrałem sobie podjazd na Równice z Ustronia. Miałem nadzieję, że mimo niedzieli i dobrej pogody jest już po wakacjach i nie będzie tam za dużo ludzi. Życie jednak pokazało jak bardzo byłem naiwny. Do Ustronia dojechałem trochę okrężną drogą przez Mazańcowice, Ligotę, Bronów, Landek, Iłownicę, Pierściec i Skoczów. Rejony centrum Ustronia, gdzie przyjechałem ścieżką wzdłuż Wisły, przywitały mnie szpalerem samochodów z obu stron drogi i tłumem spacerowiczów. Pokręciłem się trochę prowadząc rower i oczami wyobraźni zobaczyłem samochody jadące na Równice a na szczycie tabuny ludzi. Zmieniłem więc plany i mało ruchliwą drogą przez Górki Małe przejechałem do Brennej.Wisła przed Ustroniem.© czecho
Wisła w Ustroniu.© czecho
W drodze do Brennej.© czecho
Park linowy w Brennej.© czecho
Pokręciłem się wzdłuż Brennicy i przez Górki Wielkie i Jaworze wróciłem do Bielska. Na lotnisku odwiedziłem jeszcze wielbłądy i inne zwierzaki w zagrodzie przy karczmie oraz chwilę poobserwowałem ruch nad lotniskiem.
"Pirat" w powietrzu.© czecho
Prawie na ziemi.© czecho
Lotnisko sportowe w Bielsku-Białej.© czecho
Dane wyjazdu:
69.37 km
8.10 km teren
03:59 h
17.42 km/h:
Maks. pr.:55.17 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's Magic
Orle Gniazdo
Sobota, 10 września 2011 · dodano: 12.09.2011 | Komentarze 4
Ile razy na blogach bikestats czytałem o podjeździe pod „Orle Gniazdo” w Szczyrku, tyle razy obiecywałem sobie, że tam się wybiorę. Trochę wstyd, jeszcze tam nie byłem mimo, że w Szczyrku na rowerze byłem mnóstwo razy. Jednak zawsze było jakoś nie po drodze. Przeważnie kończyłem w centrum lub jechałem na Przełęcz Salmopolską. Ostatnio znowu przeczytałem o tym podjeździe na blogu Kuby, no i znowu sobie obiecałem tam pojechać ale tym razem słowa dotrzymałem :) Sobota zapowiadała się pochmurnie ale bez deszczu. Do Szczyrku dotarłem tradycyjnie bocznymi drogami przez Wilkowice i Buczkowice. Znalazłem przy głównej drodze reklamę hotelu „Orle Gniazdo” i jakoś to poszło, w jak zwykle, spokojnym tempie. Miejscami było trudniej ale były też miejsca gdzie można było uspokoić oddech (czytaj przestać sapać :)) Ponieważ z tej strony, z której przyjechałem wjazd na parking hotelu nie przedstawiał się zbyt atrakcyjnie, nie zatrzymywałem się i pojechałem dalej pod Sanktuarium Matki Bożej Królowej Polski w Szczyrku (Sanktuarium "Na Górce"), znajdujące się na wysokości 670 m n.p.m. Tutaj pierwszy postój i kilka fotek, chociaż pogoda była do tego niesprzyjająca, szare pochmurne niebo.Sanktuarium "Na Górce" 670 m n.p.m.© czecho
Skrzyczne.© czecho
Przy zjeździe dopiero zauważyłem, że po lewej, na wysokości wjazdu do hotelu, rozpościera się ciekawy widoczek. Zatrzymałem się jeszcze, żeby sfotografować skocznie narciarskie, z innej niż do tej pory, perspektywy.
Widoczek beskidzki.© czecho
Skocznie narciarskie w Szczyrku.© czecho
Szczyrk wita.© czecho
Ponieważ miałem jeszcze trochę czasu, pojechałem jeszcze do Lipowej Ostre, gdzie przejechałem się jeszcze malowniczą dolinką wzdłuż potoku górskiego. Wycieczka odbyła się pod znakiem weselnych, samochodowych korowodów weselnych. Chyba rozpoczął się ślubny sezon :)
Malownicza dolinka.© czecho
Malinowski Potok.© czecho
Dane wyjazdu:
83.93 km
16.60 km teren
03:55 h
21.43 km/h:
Maks. pr.:45.31 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's Magic
J. Paprocańskie
Sobota, 3 września 2011 · dodano: 03.09.2011 | Komentarze 4
Popołudniowy wypad nad J. Paprocańskie w Tychach. Ponieważ jechało mi się fajnie, to jak ruszyłem spod domu, to zatrzymałem się dopiero nad jeziorem. Na trasie znalazły się Czechowice-Dziedzice, zapora J. Goczałkowickiego, Pszczyna i Kobiór. Na miejscu krótki postój, kilka fotek, łyk wody (z bidonu, nie z jeziora) i jazda z powrotem. Szkoda, że dzień już jest coraz krótszy.J. Paprocańskie.© czecho
J. Paprocańskie.© czecho
W drodze powrotnej zrobiłem postój w lesie, w rejonie Kobióra. Jednak po zrobieniu jednego zdjęcia, zostałem zaatakowany przez komary chyba z całej okolicy. Ruszyłem więc dalej, aż zatrzymałem się pod domem. Stąd taka mała ilość zdjęć. W drodze powrotnej za Pszczyną jechałem szlakiem Greenways przez Goczałkowice Zdrój.
Lasy Kobiórskie.© czecho
Dane wyjazdu:
87.31 km
0.10 km teren
04:50 h
18.06 km/h:
Maks. pr.:56.76 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's Magic
Przełęcz Kocierska
Niedziela, 28 sierpnia 2011 · dodano: 29.08.2011 | Komentarze 4
Upały skończył się i przy znośnej już temperaturze wyruszyłem w stronę Przełęczy Przegibek. W Straconce krótka przerwa na fotkę, tradycyjnie w okolicy źródełka, i ruszyłem dalej na przełęcz.Potok w Straconce.© czecho
Zjazd do Międzybrodzia Bialskiego i kierunek zapora w Porąbce.
Zapora J. Międzybrodzkiego.© czecho
Z centrum Porąbki skierowałem się w kierunku Wielkiej Puszczy. Piękne okoliczności przyrody i gładki asfalt sprawiły, że na tym odcinku jechało się wyjątkowo przyjemnie. Na koniec oczywiście wisienka na torcie czyli podjazd na przełęcz Beskid Targanicki. Powoli, ale jakoś się wtoczyłem i po krótkim postoju zjechałem do Targanic.
Droga przez Wielką Puszcze.© czecho
Potok Wielka Puszcza.© czecho
Widok z przełęczy.© czecho
Podjazd na przełęcz.© czecho
Rozpocząłem podjazd na Przełęcz Kocierską, która była celem dzisiejszej wycieczki. Na przełęczy pokręciłem się trochę, zobaczyłem co zmieniło się od ostatniej wizyty (jest tu teraz nawet Aqua Park) i zjechałem z powrotem w stronę Andrychowa.
Aqua Park w górach.© czecho
Magic na tarasie.© czecho
Skalniaczek.© czecho
Przed restauracją tłok.© czecho
Zjeżdżałem tak, aż do pamiętnego przystanku z Meetingu u Niezależnych Krokodyli, gdzie przeżyliśmy silną ulewę. Krótka przerwa, chwila wspomnień a następnie skierowałem się na Czaniec i przez Bukowiec dotarłem do Porąbki. Dalej już dobrze znana drogą przez zaporę, Międzybrodzie Bialskie i Przełęcz Przegibek dotarłem do Bielska.