Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi czecho z miasta Bielsko-Biała. Przejechałem z bikestats.pl 16353.92 km w tym 1871.20 w terenie. Przed rejestracją na tym portalu przejechałem 15363 km (w latach 2003-2008). Jeżdżę z prędkością średnią 17.49 km/h.
o mnie
moi znajomi(21)
moje rowery:
Kelly's Magic (aktualny)
Kelly's Quartz (poprzedni)

Sezon 2014
baton rowerowy bikestats.pl Sezony 2009-2013
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

zaliczgmine.pl

button stats zaliczgmine.pl
free counters
Dane wyjazdu:
82.34 km 18.80 km teren
04:19 h 19.07 km/h:
Maks. pr.:38.50 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Kobiór

Poniedziałek, 31 października 2011 · dodano: 31.10.2011 | Komentarze 6

Za cel obrałem sobie Kobiór a właściwie okoliczne lasy. Po drodze dwukrotnie odwiedziłem też park w Pszczynie. Jesień mamy piękną tego roku.

Park w Pszczynie. © czecho

Jesienny las. © czecho

Jesień. © czecho

Pałac w Pszczynie. © czecho
Kategoria 2011, wszystkie


Dane wyjazdu:
75.18 km 18.20 km teren
04:42 h 16.00 km/h:
Maks. pr.:49.67 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Skrzyczne z niespodzianką

Niedziela, 30 października 2011 · dodano: 30.10.2011 | Komentarze 8

Od dłuższego czasu wybierałem się na Skrzyczne tej jesieni. Jednak dopiero dzisiaj, wykorzystując ładną pogodę, to uczyniłem. Rano było pochmurnie i mgliście, jednak później rozpogodziło się. Słonko ładnie świeciło, nad głową błękitne niebo, ale niestety horyzont i dalsze widoki były przymglone. Robiąc zdjęcia skupiłem się więc wyjątkowo na tym co było bliżej a promienie słońca wspaniale potęgowały jesienne kolory. Do Lipowej dojechałem znaną dobrze trasą przez Wilkowice, Buczkowice i Godziszkę.

Biała w Bielsku. © czecho

Lipowa jesienią. © czecho

Podjazd wzdłuż Malinowskiego Potoku poszedł mi dosyć szybko, po odbiciu w prawo, w stronę Skrzycznego zaczęły się jednak fotograficzne postoje i tempo znacznie spadło. Spójrzcie na zdjęcia a zrozumienie dlaczego przystawałem.

Jesień na stokach Skrzycznego. © czecho

Piękne barwy jesieni. © czecho

Jesienna aleja. © czecho

Złoto nad głową. © czecho

Jesienny widoczek. © czecho

Na jednym z takich postojów dojechał mnie rowerzysta w którym rozpoznałem, z niemałym zdziwieniem, bikestatsowego Krzare. Dalej już na Skrzyczne pomykaliśmy razem, gawędząc o rowerach, trasach i bikestats.

Bikstatsowe spotkanie. © czecho

Każdy kto zna Krzyśka, wie jaką parę ma w nogach, na szczęście dostosował tempo jazdy do mnie i razem dotarliśmy na szczyt. Na polanie pod schroniskiem kolejna niespodzianka, jego rower wziął udział w sesji fotograficznej młodej pary. Na tej wysokości raczej chyba sprawa unikalna. Na szczycie wspólne fotki i rozpoczęliśmy szalony, w pozytywnym znaczeniu, zjazd do czekającej w Twardorzeczce Iwonki (Anwi).

Krzara atakuje Skrzyczne. © czecho

Schronisko na szczycie. © czecho

Nadajnik. © czecho

Skrzyczne zdobyte. © czecho

Krzara na szczycie. © czecho

Zjechaliśmy drugą stroną doliny zamykając tym samym pętle. Na miejscu byliśmy po około 25 minutach, tyle właśnie się spóźniając. Spóźnienie biorę na siebie, ale dawałem na trasie z siebie wszystko :) Po przywitaniu, wspólnej fotce i sympatycznej rozmowie, niestety przyszedł czas na pożegnanie, czekała mnie jeszcze droga do Bielska. Wyjeżdżając z domu, nie spodziewałem się tylu niespodzianek na trasie. Na Skrzyczne wyjechałem już kilka razy, ale ten wypad będę długo wspominać.

Anwi, Krzara i ja. © czecho


Dane wyjazdu:
32.38 km 0.40 km teren
01:57 h 16.61 km/h:
Maks. pr.:42.99 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Po Bielsku

Sobota, 29 października 2011 · dodano: 29.10.2011 | Komentarze 2

Na początku trasy, przejeżdżając koło cmentarza Armii Czerwonej, zatrzymałem się chcąc zrobić zdjęcie przez płot. Myślałem, że cmentarz nie jest udostępniony do odwiedzania. Nacisnąłem jednak klamkę furtki i okazało się, że jest otwarte. Mogłem więc podejść długą aleją bliżej pomnika, znajdującego się na centralnym placu. Na cmentarzu tym pochowani są żołnierze polegli w walkach o Bielsko i Białą w 1945 roku. Wtedy były to osobne miasta. Zdziwiła mnie informacja znaleziona w Wikipedii, że cmentarz ten został przeniesiony w 1968 r. z placu św. Mikołaja, naprzeciwko bielskiej katedry, przecież to centrum miasta.

Pomnik na cmentarzu Armii Czerwonej w Bielsku-Białej. © czecho

Następnie przejechałem przez Olszówkę i Kamienice na lotnisko. Tutaj zatrzymałem się na moment. Po raz pierwszy na bielskim lotnisku widziałem jak wyciąga się szybowce wyciągarką. Zawsze gdy przejeżdżałem szybowce były wynoszone w powietrze przez samoloty. Z lotniska podjechałem jeszcze pod wojskowy cmentarz na osiedlu Wojska Polskiego, powstały w 1921 roku na potrzeby bielskiego garnizonu. Na cmentarzu znajdują się też zbiorowe mogiły żołnierzy poległych w wojnie obronnej Polski (m.in. w bitwie pod Węgierską Górką), żołnierzy poległych w 1945 r. oraz harcerzy, którzy zginęli w czasie wojny.

Cmentarz wojskowy w Bielsku-Białej. © czecho

Jeśli chodzi o cmentarze wojskowe w Bielsku-Białej, to przejeżdżałem jeszcze obok miejsca na którym znajdował się kiedyś cmentarz żołnierzy Wehrmachtu. Obecnie znajduje się tam camping, wiec zdjęcia nie ma.
Kategoria 2011, wszystkie


Dane wyjazdu:
43.11 km 2.50 km teren
02:31 h 17.13 km/h:
Maks. pr.:39.53 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Zapora w Wapienicy

Niedziela, 23 października 2011 · dodano: 23.10.2011 | Komentarze 3

Dzisiaj postanowiłem odwiedzić Dolinę Wapienicy. Ulicą Tartaczną biegnącą z pętli autobusowej, mijając sporą ilość spacerowiczów, dotarłem do zapory wodnej im. Ignacego Mościckiego. Betonowo-ziemna zapora została wybudowana w latach 1929–1932. W tamtych czasach był to jeden z najnowocześniejszych takich obiektów w Europie.

Zapora wodna im. Ignacego Mościckiego. © czecho

Za jeziorem skręciłem w lewo, przejeżdżając obok leśniczówki, dawnego domu myśliwskiego książąt Sułkowskich. Dalej czekała na mnie malownicza aleja ,za którą zrobiłem sobie postój nad potokiem Barbara.

Złota jesień. © czecho

Jesienna aleja. © czecho

Postój nad potokiem Barbara. © czecho

Do jeziora wróciłem tą samą drogą i wzdłuż płotu otaczającego zbiornik przedostałem się na drugą stronę. Tutaj ludzi było już znacznie mniej, ale teren był też bardziej wymagający.

Po drugiej stronie. © czecho

Zapora w Wapienicy. © czecho

Beskidzki widoczek. © czecho
Kategoria 2011, wszystkie


Dane wyjazdu:
23.22 km 0.00 km teren
01:13 h 19.08 km/h:
Maks. pr.:44.28 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Wzgórze Trzy Lipki

Sobota, 22 października 2011 · dodano: 22.10.2011 | Komentarze 1

Po dwóch tygodniach przerwy udało mi się w końcu wybrać na rower. Na krótko, ale zawsze to coś. Jutro mam nadzieje zajadę gdzieś dalej. Drogą okrężna, przez Komorowice, dotarłem na wzgórze Trzy Lipki. Niestety widoki były kiepskie, powietrze było mało przejrzyste.

Wzgórze Trzy Lipki. © czecho

Polne kwiaty. © czecho

Jesienne coś tam :) © czecho

Na koniec jeszcze zawitałem pod CH „Sfera”, gdzie odbywała się jakaś akcja z wypuszczaniem w powietrze baloników.

Akcja wypuszczania baloników. © czecho

Jesień w mieście. © czecho
Kategoria 2011, wszystkie


Dane wyjazdu:
58.09 km 0.00 km teren
02:40 h 21.78 km/h:
Maks. pr.:43.84 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Deszczowa wycieczka

Niedziela, 9 października 2011 · dodano: 09.10.2011 | Komentarze 7

Po obiedzie już nie wytrzymałem i mimo brzydkiej pogody wybrałem się na rower. Ubrałem wodoszczelne ciuchy i unikając terenu, z powodu błota, ruszyłem na północ. Zajechałem przez Czechowice-Dziedzice, zaporę J. Goczałkowickiego i Pszczynę nad Zbiornik Łąka. Do celu dwukrotnie dość mocno popadało. Powrót odbył się w jeszcze gorszych warunkach, prawie cały czas padał deszcz, mniej lub bardziej, a na dodatek jakby się ochłodziło. Chyba poruszałem się razem z chmurą deszczową. Ponieważ przygotowałem się na to pod względem ubioru, nie było to większym problemem. Widzę w relacjach na bikestats, że w innych rejonach kraju trafiało się i pogodne niebo.
W rejonach zapory Zbiornika Łąka mojemu aktualnemu rumakowi stuknęło 10000km. Przez cały ten dystans spisywał się bez zarzutu. Poza trzykrotnym przebiciem dętki nie miałem żadnych awarii na trasie. Ma już wymieniony cały napęd i po wypadku w Austrii nowe przednie koło. Mam nadzieję jeszcze trochę na nim przejechać.

Magic na zaporze. © czecho

Zbiornik Łąka - zapora. © czecho

I tak przez cały dzień. © czecho

Zaraz zacznie padać. © czecho

Pochmurnie i mglisto a ten jeszcze dodaje swoje "trzy grosze". © czecho
Kategoria 2011, wszystkie


Dane wyjazdu:
47.38 km 17.80 km teren
03:46 h 12.58 km/h:
Maks. pr.:40.25 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

W góry

Niedziela, 2 października 2011 · dodano: 03.10.2011 | Komentarze 4

Wypad z kolegą (niezrzeszony w bikestats), w celu dotarcia jego nowego roweru przed przeglądem gwarancyjnym. Miało być po dziurach i kamieniach więc skierowaliśmy się w najbliższe góry, mimo, że w niedziele można było się tam spodziewać sporego ruchu. W teren wjechaliśmy w Wapienicy, skąd drogą techniczną przejechaliśmy na Dęboowiec. Dalej ruszyliśmy czerwonym szlakiem czyli nartostradą na Szyndzielnie. Podjazd nie przysporzył nam większych problemów. Po dotarciu do drogi łączącej górną stacje kolejki i schronisko na Szyndzielni zapadła decyzja o ominięciu schroniska. Nie było sensu pchać się w te tłumy.

Pierwszy zawijas. © czecho

Niedziela na Szyndzielni. © czecho

Widok z Szyndzielni. © czecho

Nadchodzi jesień. © czecho

Następnie przejechaliśmy na siodło pod Klimczokiem (1040 m npm), skąd niezbyt szczęśliwie postanowiliśmy zjechać czerwonym szlakiem na Przełęcz Karkoszczonka.

Siodło pod Klimczokiem. © czecho

Słowo zjechać okazało się użyte trochę na wyrost, powinienem napisać zejść na Przełęcz Karkoszczonka :) Sporą część tej tarasy przeszedłem prowadząc rower. Nie będę opisywał szczegółów, ale nie był to szlak odpowiedni dla moich starych kości :) Po dotarciu do Chaty Wuja Toma zrobiliśmy sobie przerwę na uzupełnienie płynów, oczywiście bezalkoholowo.

Tutaj jeszcze nie jest tak źle. © czecho

Skręcamy do Chaty Wuja Toma. © czecho

Chata Wuja Toma. © czecho

W dalszą drogę ruszyliśmy w kierunku przełęczy Salmopolskiej. Kamieni tu tyle, że nawet ostatnio w kamieniołomach w Kozach tyle nie walało mi się pod kołami :) W połowie podjazdu/podejścia na Hyrce usłyszeliśmy od schodzących z góry turystów, że najgorsze dopiero przed nami. Ponieważ właśnie mijaliśmy ciekawie wyglądającą drogę odbijającą w lewo, zastosowaliśmy się do hasła „kończ waść, wstydu oszczędź” i skręciliśmy w nią. Droga ta wkrótce zmieniła się w typową techniczną drogę, którą zjechaliśmy bez problemów do głównej drogi w rejonie pętli autobusowej Szczyrk Solisko.

Beskidzki widoczek. © czecho

Kierunek Hyrca. © czecho

Skrzyczne. © czecho

Powrót przez Buczkowice i Wilkowice to już czysta rekreacja.
Kategoria wszystkie, 2011


Dane wyjazdu:
93.03 km 26.10 km teren
05:34 h 16.71 km/h:
Maks. pr.:53.67 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Biała Wisełka

Sobota, 1 października 2011 · dodano: 01.10.2011 | Komentarze 5

Początek trasy znany na pamięć, Wilkowice, Buczkowice, boczne i polne drogi, krzaki, ścieżka rowerowa. Następnie rozpocząłem podjazd na Przełęcz Salmopolską. Już za centrum pierwsze zdziwienie. Minąłem, jadącego z naprzeciwka rowerzystę z ręką w gipsie aż po łokieć. To dopiero jest cykloza. Pozdrawiam jeśli to czyta. Po wygramoleniu się na przełęcz, tym razem postanowiłem skręcić w lewo, w szeroką szutrową drogę. Droga ta okazała się bardzo widokowa, ponieważ drzewa w tym rejonie są już mocno przetrzebione więc często są miejsca z których rozpościera się rozległy, piękny widok. Trasa szeroka, łatwa technicznie, przeszkadzają tylko liczne miejsca umożliwiające przepływ wody w poprzek drogi, zastosowane tutaj pnie drzew są miejscami wyjątkowo szeroko rozstawione. Pewnie jest to konieczne aby woda nie zniszczyła drogi, więc trzeba się z tym pogodzić. Zastanawiałem się czy nie pociągnąć aż po schronisko pod Baranią Górą, ale na rozstaju dróg stojący tam myśliwi oznajmili mi, że właśnie rozpoczyna się w tym rejonie polowanie. Nie chciałem zostać wzięty za jelenia, chociaż rogaczem nie jestem :) i zjechałem do doliny Białej Wisełki. Całą trasę zrobię sobie już w przyszłym roku, gdy dzień będzie znacznie dłuższy. Teraz nastąpi fotograficzna relacja z tego odcinka trasy.

Zatłoczona przełęcz pozostała z tyłu. © czecho

Pierwsze widoczki. © czecho

Autostrada do nieba. © czecho

Tam gdzieś biegnie szlak turystyczny. © czecho

Kolejny widoczek. © czecho

Pierwsze oznaki jesieni. © czecho

Teraz już z górki. © czecho

Będąc nad Białą Wisełką oczywiście podszedłem pod Kaskadę Rodła. Strasznie żałowałem, że nie miałem ze sobą chociaż mini statywu i niestety moje ulubione zdjęcia górskich potoków na długich czasach naświetlania wyszły trochę nieostro. Nie pomogła nawet stabilizacja obrazu.

Kaskada Rodła. © czecho

Ponieważ czas uciekał, zrobiłem jeszcze tylko zdjęcia z zapory J. Czerniańskiego i ruszyłem do domu. Jechałem ścieżką rowerową wzdłuż Wisły przez Wisłę i Ustroń a następnie przez Górki Wielkie i Jaworze wróciłem do Bielska.

Jezioro Czerniańskie. © czecho
Kategoria 2011, wszystkie


Dane wyjazdu:
33.81 km 3.50 km teren
01:52 h 18.11 km/h:
Maks. pr.:52.24 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Kamieniołom w Kozach

Sobota, 24 września 2011 · dodano: 24.09.2011 | Komentarze 8

Krótki wypad w miejsce w którym jeszcze nie byłem, do kamieniołomu w Kozach. Po drodze zatrzymałem się tylko przy nowej obwodnicy Bielska i w centrum w Kozach. Trwają tu prace przy budowie ronda, wszystko rozkopane, ruch wahadłowy a musiałem się przedostać na drugą stronę drogi Bielsko-Kraków.

Niowiutka obwodnica Bielska-Białej. Nadzieja na odkorkowanie miasta. © czecho

Gdy skończył mi się asfalt i zaczął teren, popełniłem mały błąd. Skręciłem za motocyklem crossowym sądząc, że pewnie jedzie nad jeziorko w kamieniołomach. Może i tak było, ale trafiłem pod strome zbocze pod które spokojnie podjeżdżali motocykliści , ale ja na rowerze byłem bez szans.

Zaczyna się pod górkę. © czecho

Motorem dali radę. © czecho

Nie chciałem się wracać, rozpocząłem więc wspinaczkę z rowerem wąską, leśną ścieżką na pierwsze piętro. Stąd rozciągały się już piękne widoki. Po zrobieniu zdjęcia ruszyłem dalej w górę, oglądając po drodze przekrój geologiczny skał.

Widok z pierwszego piętra. © czecho

Częsty widok w kamieniołomie. Kamienie :) © czecho

Okazało się, że trafiłem niechcący od razu na drugie piętro, ze wspaniałym widokiem z góry na jeziorko, nad które chciałem dojechać.

Drugie piętro (bez windy) zdobyte. © czecho

Widoczki jeszcze piękniejsze. © czecho

Jeziorko w kamieniołomach. © czecho

Widok z kamieniołomów w Kozach. © czecho

Idzie jesień. © czecho

Pozostał mi już tylko zjazd nad jeziorko i powrót do Kóz właściwą już drogą.

Tam na górze byłem przed chwilą. © czecho

Na zjeździe okazało się, że nawet gdybym nie skręcił za motocyklistą to i tak tutaj prowadziłbym rower. Kilometrów dzisiaj było niewiele, ale zobaczyłem nowe miejsce, o co w najbliższej okolicy jest coraz trudniej. Od razu też, gubiąc się na początku, zwiedziłem wszystkie ścieżki wzdłuż i wszerz w kamieniołomie.
Kategoria 2011, wszystkie


Dane wyjazdu:
62.41 km 5.30 km teren
03:32 h 17.66 km/h:
Maks. pr.:55.17 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Jeziora zaporowe

Niedziela, 18 września 2011 · dodano: 18.09.2011 | Komentarze 2

Wyjechałem dopiero w południe, więc skierowałem się też na południe, bez jakiegoś konkretnego celu. Tak sobie jechałem bocznymi drogami przez Wilkowice i Buczkowice. Następnie skierowałem się do Godziszki. Tutaj skręciłem w drogę, w którą jeszcze nigdy wcześniej nie skręcałem (chyba ul. Myśliwska). Kilometr był asfalt a potem pojechałem jeszcze w terenie dolinką miedzy górami Skalite i Niesłychany Groń.

Górski potoczek. © czecho

Po przerwie na batona wróciłem do głównej drogi. Przejechałem jeszcze kawałek w stronę Lipowej do miejsca z którego mogłem zrobić zdjęcie Kotliny Żywieckiej.

Kotlina Żywiecka. © czecho

Wróciłem do Godziszki i zjechałem w dół do Łodygowic.

Kościół w Łodygowicach. © czecho

Dalej moja trasa wiodła wzdłuż jezior zaporowych, z przerwą na kiełbaskę z grilla w Tresnej.

Zapora w Tresnej. © czecho

Łabędź i brzydkie kaczątka :) © czecho

Do Bielska wróciłem z Międzybrodzia Bialskiego przez Przełęcz Przegibek.
Kategoria 2011, wszystkie